Rektor UMCS musiał zwiększyć liczbę godzin przyjęć psycholożki, pomagającej studentom radzić sobie z problemami.
Jest ich coraz więcej. – Musiałam zostawać po godzinach – mówi Kaczmarkowska. – Miałam taki nadkomplet, że teraz zwiększono mi liczbę godzin konsultacji.
– Studenci mają problem – podkreśla psycholog. – Przede wszystkim z typem układu nerwowego: wrażliwym, podatnym na stres. Przychodzą się zdiagnozować. Mają ogniska napięcia, których nie mogą rozpoznać. Mówią o stresie, ale nie potrafią wskazać przyczyn.
Przychodzą nawet najlepsi studenci. – Od iluś lat bez problemu zdają egzaminy. Tylko dlaczego przez całą sesję nie śpią? – wskazuje Kaczmarkowska.
Przyczyny? – Problemy społeczne. Brak partnera. Nie potrafią odnaleźć się wśród rówieśników. Albo mają kompleksy – wylicza psycholog. – Czasem to nadwrażliwość, brak umiejętności radzenia sobie ze stresem. Zdarza się, że ten lęk wynieśli już z domu. W efekcie są umęczeni.
Prorektor UMCS ds. studenckich wskazuje zwłaszcza na studentów I roku. – Którzy nie potrafią się jeszcze odnaleźć w tym środowisku, czują się zagubieni – mówi prof. Urszula Bobryk. – Jest też problem finansowy. Gdy młody człowiek przyjeżdża z innego miasta, nagle musi się usamodzielnić. Stypendia, które za chwilę otrzymają, będą dla nich znacznym wsparciem.
– Rozpatrywaliśmy ostatnio kilkanaście podań o zwolnienie z opłat za studia. To są dramaty rodzinne. Rodzice nie pracują, a chcą, żeby ich dziecko studiowało – dodaje prof. Bobryk. – Problemy społeczne, nieustająca gonitwa życia. To wszystko odbija się na młodych ludziach.
Dziennie Kaczmarkowska odbiera po kilka telefonów od studentów. – Bardzo dobrze, że przychodzą! – podkreśla. – Oszczędzają sobie cierpienia na później. Jeżeli nadwrażliwość, problemy ze stresem zdiagnozujemy odpowiednio wcześnie, łatwiej znajdziemy przyczyny i nauczymy sobie z nimi radzić.
Konsultacje odbywają się w czwartki w Domu Studenckim Babilon przy ul. Radziszewskiego 17, pokój nr 10. Kolejne spotkanie – dziś.