Sąd utrzymał w mocy wyrok dla przedsiębiorcy, skazanego za obrażanie i usiłowanie napaści na policjantów. Mężczyzna domagał się uniewinnienia twierdząc, że sam był bity i rażony paralizatorem
Wyrok w tej sprawie ogłoszono w środę w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Rozpatrywał on apelację złożoną przez 54-letniego Krzysztofa*. Przedsiębiorca odwoływał się od wyroku Sądu Rejonowego Lublin-Zachód, który w marcu skazał go na 8 miesięcy więzienia w zwieszeniu na dwa lata. Była to kara za obrażanie i usiłowanie napaści na policjanta.
Chodzi o wydarzenia z kwietnia 2014 r. Przedsiębiorca spędzał wtedy czas w bistro przy Krakowskim Przedmieściu w Lublinie. Był z kolegą. – Kiedy zapłaciliśmy rachunek, kolega chciał jeszcze skorzystać z toalety, ale kelnerki mu zabroniły – wspomina pan Krzysztof. – Wtedy stanąłem przed wejściem do ogródka i informowałem przychodzące osoby, że nie będą mogły używać toalety.
Obsługa bistro wezwała policję. Na miejscu zjawił się Arkadiusz K. z towarzyszącą mu policjantką. Przewieźli pana Krzysztofa i jego kolegę do komisariatu przy ul. Okopowej. Tam przedsiębiorca miał zostać uderzony pięścią w twarz i rażony paralizatorem. Ze sporządzonej później opinii lekarskiej wynika, że 54-mógł zostać pobity.
Mężczyzna zawiadomił prokuraturę, ale sprawę umorzono. Śledczy uznali, że skoro na wyposażeniu pierwszego komisariatu nie ma paralizatora, to Arkadiusz K. nie mógł użyć takiego sprzętu.
Przedsiębiorca sam został później postawiony w stan oskarżenia. Według mundurowych, podczas interwencji szarpał się z nimi, obrażał i próbował uderzyć Arkadiusza K. Policjanci przedstawiali różne wersje tych wydarzeń. Sąd im uwierzył, a co za tym idzie, wyjaśnienia przedsiębiorcy uznał za niewiarygodne.
– Nie ma dowodów na to, by oskarżony został uderzony w twarz i rażony paralizatorem przez policjanta – uzasadniał wyrok sędzia Wiesław Pastuszak. – Protokół lekarski został wykonany kilka dni po rzekomym pobiciu.
Sąd zwrócił również uwagę, że po zatrzymaniu oskarżony trafił do szpitala. Badający go tam lekarz nie stwierdził obrażeń, które miałyby powstać od paralizatora. Wyrok jest prawomocny.
Arkadiusz K. nie służy już w policji. Mężczyzna od lat leczył się w poradni zdrowia psychicznego. Lekarze stwierdzili, że jest wybuchowy, oraz ma „obniżoną tolerancję na stres”. Został uznany za niezdolnego do służby i pożegnał się z mundurem.
* imię zmienione