Chodzi o wydarzenia z kwietnia 2014 roku. Pan Zbigniew* siedział wówczas z kolegą w ogródku bistro „Tancereczka” przy Krakowskim Przedmieściu w Lublinie. Panowie wypili po dwa piwa i po kieliszku wódki. Kiedy zapłacili rachunek, znajomy pana Zbigniewa chciał skorzystać z toalety. Kelnerki mu jednak zabroniły.
- Wyszedłem przed ogródek robiłem anty reklamę tej knajpy - wyjaśniał później w sądzie pan Zbigniew. - Mówiłem, że w tej knajpie można się napić piwa, można wydać pieniążki, ale już nie można zrobić siku. Uznałem że jest to wykorzystywanie klientów. Chciałem ostrzec innych […] Mówiłem tak, żeby mnie słyszeli, ale nie krzyczałem.
Akcja przedsiębiorcy nie spodobała się obsłudze bistro