Prace społeczne za maltretowanie dwanaściorga dzieci. Taką karę poniosą Małgorzata i Witold P. - rodzice zastępczy z Radawca Małego. Sąd odwoławczy utrzymał pierwszy wyrok, dotyczący małżeństwa.
Sprawę rozstrzygnął w środę Sąd Okręgowy w Lublinie. Motywy wyroku pozostają niejawne. Postępowanie toczyło się bowiem za zamkniętymi drzwiami. Małgorzata i Witold P. nie stawili się w sądzie.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w kwietniu, po czteroletnim procesie. On również toczył się z wyłączeniem jawności. Rodzicom zastępczym z Radawca Małego groziło do 5 lat więzienia.
– Oskarżonych obdarzono zaufaniem, ale oni nie tylko nie sprostali obowiązkom. Posunęli się znacznie dalej. Stopień społecznej szkodliwości ich czynów jest bardzo duży – uzasadniała w kwietniowy wyrok sędzia Bożena Dzimira-Rzepkowska, z Sądu Rejonowego Lublin-Zachód.
Mimo iż małżonkom udowodniono brutalne znęcanie się nad dziećmi sąd uznał, że właściwą dla nich karą będzie ograniczenie wolności. Małgorzata i Witold P. zostali skazani na dwa lata prac społecznych. Mają pracować przez 40 godzin miesięcznie. To maksymalna kara tego rodzaju. Sąd ukarał ich również dziesięcioletnim zakazem pracy, związanej z opieką nad małoletnimi. Do tego należy doliczyć po tysiąc złotych nawiązki na rzecz byłych podopiecznych. Wyrok zaskarżyli pełnomocnicy pokrzywdzonych. Sędzia Jacek Janiszek uznał jednak, że orzeczona wcześniej wobec małżonków kara jest adekwatna do ich winy.
W procesie dowiedziono, że Małgorzata i Witold P. znęcali się nad dwanaściorgiem dzieci, dla których byli rodziną zastępczą. Działo się to w latach 2006 – 2013. Koszmar podopiecznych wyszedł na jaw dzięki kuratorowi sądowemu. Przeprowadzał on wywiad środowiskowy w domu rodziny. Znęcanie miało bardzo różne formy.
Małgorzata P. biła dzieci pięścią w głowę, szarpała i popychała. Podopieczni byli przywiązywani do kaloryfera. Nie mogli bez zgody korzystać z toalety i lodówki. Wolno im było jeść tylko w ściśle określonych godzinach i dokładnie wyznaczone rzeczy. Mieli ściśle określone godziny i rzeczy do jedzenia. W szkole dzieci były głodne i prosiły o chleb ze stołówki.
Z akt sprawy wynika, że Małgorzata P. ograniczała dzieciom kąpiele i wykorzystywała podopiecznych do różnych prac. Dzieci nie mogły również bez pozwolenia bawić się zabawkami, należącymi do biologicznej córki Małgorzaty P. W domu brakowało także podstawowych środków higienicznych.
– Dziewczynka w czasie menstruacji musiała korzystać z papieru, a wtedy Małgorzata P. śmiała się z niej przy innych osobach – przypomniała sędzia Dzimira-Rzepkowska, uzasadniając kwietniowy wyrok.
Mąż 41-letniej Małgorzaty P. był jeszcze bardziej brutalny. Uderzał głową dzieci o ścianę, bił je pasem i kopał. Kazał podopiecznym godzinami klęczeć z rękami w górze.
Kiedy sprawa wyszła na jaw, Małgorzata i Witold P. stracili status rodziny zastępczej. Wcześniejsze kontrole nie wykazywały, by w rodzinie działo się coś niepokojącego. Małżonkowie dostali nawet nagrodę wojewody.