Podpisywał umowy kupna drogich samochodów, po czym przedkładał w salonie sfałszowane potwierdzenia przelania pieniędzy. Marek K., 40-letni prawnik na rencie zadeklarował, że za szwindle chce się dobrowolnie poddać karze.
Pracownicy dopiero po fakcie zorientowali się, że padli ofiarą oszusta. Mężczyzna został zatrzymany przez policjantów po kilku dniach. Wyłudzone auto wróciło już do salonu samochodowego.
Okazało się, że sprytny mieszkaniec Lublina chciał też wyłudzić w podobny sposób dwa renaulty warte ponad 100 tys. zł.
Próbował też swych sił w Warszawie. W salonie Lexusa zawarł umowę na użyczenie samochodu wartego ponad 250 tys. zł. Miała ona poprzedzać kupno auta.
Do transakcji nie doszło, bo sprzedawcy zorientowali się, że mężczyzna przyniósł sfałszowany dowód wpłaty pieniędzy.
Prokuratura oskarżyła Marka K. o oszustwa. Do sądu skierowała wniosek, żeby skazać go bez procesu, bo oskarżony chce się dobrowolnie poddać karze: 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat i 1,5 tys. zł grzywny.