Blisko tonę ciastek, wafelków i pierniczków zamawia prezydent Lublina. Do tego grubo ponad 35 tysięcy torebek herbaty ekspresowej,
Przetarg na dostawę łakoci lubelski Ratusz ogłosił wczoraj. Na liście jest 27 różnych produktów, m.in. 3400 paczek paluszków solonych, 203 kg delicji i 112 kg pierniczków. Zapasy mają wystarczyć do końca roku.
- Tego typu artykuły trafiają tylko do sekretariatów prezydenta i jego zastępców - wyjaśnia Tadeusz Dziuba, zastępca dyrektora Wydziału Organizacyjnego w lubelskim Urzędzie Miasta. Choć jego zwierzchnik mówi trochę co innego. - Od poszczególnych wydziałów Urzędu Miasta też mamy małe zamówienia ciastek i paluszków - mówi Ryszard Gajewski, dyrektor Wydziału Organizacyjnego.
Tyle że ciężko znaleźć wydział, który dostaje taki poczęstunek.
- Jeśli kupujemy herbatniki czy ciastka, kupujemy je sami - mówi Marek Młynarczyk, zastępca dyrektora Wydziału Strategii i Rozwoju. - Nam takie artykuły nie przysługują - twierdzi Grzegorz Hunicz, dyrektor Wydziału Informatyki i Telekomunikacji. - Paluszki, kawę, herbatę, a nawet wodę mineralną kupujemy za własne pieniądze. Zrzucam się na to z zastępcami i kierownikami. W sumie wydajemy na to jakieś 150 zł miesięcznie.
Pokusiliśmy się o wyliczenia. Prezydent ma czterech zastępców, czyli do nakarmienia i napojenia są goście zasiadający przy ich pięciu biurkach. Załóżmy, że dostawa łakoci ruszy od kwietnia: do końca roku pozostanie 188 dni roboczych. A każdego z tych dni, każdy z prezydentów spędzać będzie w gabinecie po 12 godzin. I co nam wychodzi?
Na każde z tych biurek sekretarki przyniosą codziennie ponad kilogram ciastek, wafli i paluszków oraz ćwierć kilograma cukru. Panie zaserwują do tego 38 filiżanek służbowej herbaty (czyli co 20 minut kolejną).
- To nie jest dużo - uważa Krzysztof Łątka, pełnomocnik prezydenta miasta, który dziś ma zostać powołany na sekretarza Ratusza. - Załóżmy, że każdy z prezydentów ma po 15 różnych spotkań w ciągu dnia. A na spotkanie przychodzą często grupy co najmniej trzyosobowe. I każdemu z gości sekretarka proponuje kawę lub herbatę. I wtedy okazuje się, że wcale nie jest to duże zużycie.
Prezydenccy urzędnicy zwracają uwagę na jeszcze jedną rzecz: włodarze miasta nie mają w ciągu dnia czasu na jedzenie obiadu. I od czasu do czasu zdarzy im się oszukać głód ciasteczkiem.
Zobacz listę zakupów Ratusza:
www.um.lublin.pl