Siedem pytań do Adama Wasilewskiego, prezydenta Lublina o konsultacje społeczne w sprawie przyszłości Podzamcza.
– Tego że pojawią się ciekawe pomysły. Aczkolwiek w przypadku takich konsultacji pomysły nie są nigdy przefiltrowane przez możliwości, które często nie są znane mieszkańcom i mogą te możliwości ograniczać. Marzenia, co do charakteru zabudowy tego terenu mogą być pomocne przy planowaniu i pewnie będą.
• Nie za późno pojawiło się to zaproszenie mieszkańców do rozmowy o Podzamczu?
– Zawsze można powiedzieć, że wszystko jest za późno: strefa ekonomiczna, wiele rzeczy. Ale dobrze, że pomysł się pojawił i jest realizowany. Dwa lata temu była już dyskusja na temat pomysłów naszych urbanistów. Dopiero niedawno marszałek województwa przejął ten teren i łatwiej nam wspólnie działać.
• Kiedy może powstać plan zagospodarowania?
– Myślę, że w ciągu roku.
• Sytuacja z planami jest taka, że uchwał o rozpoczęciu tworzenia planu lub o rozpoczęciu jego zmiany jest sporo, ale planów nie widać. Pytanie, gdzie w tym wszystkim znajdzie się Podzamcze?
– Będzie traktowane priorytetowo. Musi tak być. Jest około dziesięciu takich uchwał i pracownia urbanistyczna zwraca mi uwagę, że oni nie są w stanie realizować tego wszystkiego równolegle i trzeba będzie ustalić jakąś hierarchię.
• A kiedy będzie już plan, czy znajdzie się inwestor, który zwietrzy w tym interes? Bo nie staną tu przecież obiekty, które przynoszą szybki zysk.
– Muszą tu być takie obiekty, bo inaczej nie znajdziemy inwestora. Założenia, które mieliśmy wcześniej dotyczyły budowy obiektów komercyjnych. Takie rozmowy z inwestorami już były i byli chętni, tyle, że przed kryzysem światowym. Dotyczyły m.in. budowy obiektów handlowych, ja postawiłem dość twardo warunek, żeby coś w rodzaju Sukiennic powstało, natomiast inwestor miał budować dla siebie obiekty o charakterze handlowym.
• To nie będą blaszaki...
– Nie, oczywiście, że nie.
• To będzie kilku inwestorów, czy jeden, który będzie musiał się zająć całym terenem?
– Ja bym wolał, żeby był jeden. Jeśli nie znajdzie się jednego trzeba będzie znaleźć kilku.