Krzysztof Żuk obronił stanowisko prezydenta Lublina. O odsunięcie go od władzy wnosiło do radnych Centralne Biuro Antykorupcyjne, ale za takim rozwiązaniem byli tylko radni PiS. Zwolennicy Żuka triumfowali, przed Ratuszem był regularny wiec, ale bój na paragrafy dopiero się zaczyna,
Atmosfera politycznego wiecu panowała przed Ratuszem, gdzie poparcie dla prezydenta demonstrowało kilkaset osób, w tym pracownicy miejskich instytucji. W tłum leciały koszulki z hasłem „Murem za Żukiem”, były śpiewy, okrzyki i transparenty. A na dużym ekranie można było na żywo oglądać nadzwyczajną sesję Rady Miasta, ale i tu było trochę jak na wiecu.
– Przez swoją pierwszą i drugą kadencję zrobił więcej, jak tamtych dwóch poprzednich prezydentów – mówił nam starszy mężczyzna. – Dużo zmieniło się na korzyść odkąd zarządza miastem i niech tak zostanie – dodała inna uczestniczka manifestacji.
Radni mieli ocenić, czy Żuk z mocy prawa przestał być prezydentem. Takiej uchwały żądało CBA, które zarzuca, że wbrew ustawie Żuk łączył fotel prezydenta z zasiadaniem w radzie nadzorczej PZU Życie od stycznia 2014 r. do stycznia 2016 r., za co zainkasował 260 tys. zł.
Prezydent mówił, że zakazu nie naruszył. – To nie na mnie ciąży obowiązek wykazania, iż doszło do złamania prawa, ale na CBA, które taki wniosek kieruje – mówił radnym Żuk, witany przez widownię z transparentami, która głośno okazywała mu poparcie.
Do zwołania widzów przyznał się sam przewodniczący Rady Miasta: – Po to, żeby widzieli, co robicie – mówił Piotr Kowalczyk radnym PiS: – Głosujecie przeciwko wszystkim inwestycjom, a potem stoicie na otwarciach i przecinacie wstęgi.
Wspierający Żuka radni skupiali się głównie na chwaleniu jego rządów, choć mieli rozważyć, czy złamał zakaz obwarowany utratą stanowiska, czy też nie. Tu zdania są podzielone, bo CBA inaczej interpretuje zakaz, a inaczej czyta go prezydent, który ma żal, że agenci nie byli zainteresowani treścią korzystnych dla niego opinii prawnych. Sam ich nie ujawnił nawet w poniedziałek.
– Wniosek CBA to są dwie kartki, na których mieści się los prezydenta miasta – mówił Bartosz Margul, radny PO, który miał zastrzeżenia co do samego śledztwa: – Skarb Państwa wskazuje, że w PZU SA są wszystkie dokumenty i CBA nie występuje o te dokumenty. Pytam, czy to jest rzetelne śledztwo?
– To jak scenariusz filmu, w którym na człowieka wydano wyrok politycznej śmierci i chce się go złapać żywym lub martwym – mówił radny Michał Krawczyk (PO).
– Nie głosujemy ani nad rozwojem miasta, ani nad tym, czy Krzysztof Żuk jest dobrym, czy złym prezydentem. Głosujemy nad wnioskiem, który skierowało CBA – tłumaczył z kolei Tomasz Pitucha, przewodniczący klubu radnych PiS, który jako jedyny z opozycji zabrał głos w tej dyskusji. Długo mówić jednak nie mógł, bo zakrzyczała go widownia.
Opozycja to głosowanie przegrała: wniosek CBA poparło 15 radnych, za Żukiem opowiedziało się 16. Niespodziewanie doszło też do drugiego głosowania, w którym radni koalicji uznali, że wniosek CBA w ogóle był bezzasadny.
Teraz ruch należy do wojewody, który może wydać zarządzenie zastępcze odsuwające Żuka od władzy, ale stałoby się ono prawomocne dopiero po wyczerpaniu przez Żuka całej sądowej drogi odwoławczej, która może zając nawet trzy lata.