To już postanowione: władze Lublina wydadzą 7,4 mln zł na projekt nowego, zadaszonego stadionu żużlowego. Dzisiaj Ratusz ogłosił, że projektowaniem zajmie się poznańsko-wrocławskie konsorcjum, które musi się uporać z zadaniem w 1,5 roku.
– Chcemy nowego, godnego obiektu – pisali do prezydenta miasta kibice żużla, gdy w czerwcu szykowali demonstrację w sprawie nowego stadionu. Tłumaczyli, że nie chcą „wiecznego dostosowywania” starego obiektu przy Al. Zygmuntowskich, który ich zdaniem jest za ciasny. – Tysiące chętnych nie mają szansy oglądania meczów swojej ukochanej drużyny – pisali w liście otwartym. – Nie chcemy, by naczelnym tematem transmisji z naszego miasta były zagadnienia związane z obiektem, który nie przystaje swoim standardem do jakości produktu, jakim jest PGE Ekstraliga. Nie zasłużyliśmy na to.
Dzisiaj Urząd Miasta ogłosił, że projekt nowego stadionu opracuje dla niego konsorcjum zawiązane przez poznańską pracownię Kavoo Invest oraz wrocławską spółkę Sybilski, Wesoły and Partners Constructions. Architekci dostaną na to 1,5 roku od podpisania umowy, której zawarcia można się spodziewać jeszcze w sierpniu. Kontrakt ma opiewać na 7,4 mln zł.
Za tę kwotę miasto ma dostać kompletny projekt „w pełni zadaszonego obiektu sportowo-rekreacyjnego z funkcją stadionu żużlowego”. Ma on pomieścić od 17 tys. do 20 tys. kibiców.
– Dolny rząd siedzeń, ze względów bezpieczeństwa, będzie się znajdował powyżej górnej krawędzi bandy wokół toru – zapowiada Joanna Stryczewska z lubelskiego Ratusza. – Tor będzie oddzielony od trybun ogrodzeniem i wyposażony w bandy kinetyczne, a zadaniem projektanta będzie dostosowanie go do wytycznych Ekstraligi Żużlowej, Polskiego Związku Motorowego czy Międzynarodowej Federacji Motocyklowej.
Głównym przeznaczeniem obiektu ma być organizacja imprez z takich dyscyplin jak żużel, supercross, karting, drifting, freestyle, motocross i miniżużel. Dodatkowo miałyby się tu odbywać koncerty, widowiska, mecze siatkówki, piłki ręcznej i koszykówki, „zawody i pokazy konne”, wystawy targi i konferencje.
Dokumentacja ma uwzględniać wszelkie szczegóły, w tym rozplanowanie pomieszczeń i urządzenie terenu wokół obiektu. Ratusz nazywa ten obszar „nową przestrzenią parkowo-rekreacyjną” i „zielonym terenem rekreacyjnym z elementami zabawowymi”, w tym przystanią kajakową. Trzeba jednak pamiętać, że projektanci będą musieli tu również upchnąć tysiące miejsc dla samochodów.
Parking będzie ogromny. Jeżeli stadion będzie mieć 20 tys. miejsc na trybunach, to zgodnie z obowiązującym planem zagospodarowania, będzie musiało mu towarzyszyć 4 tys. miejsc parkingowych dla samochodów osobowych oraz 60 miejsc postojowych dla autokarów.
Stadion ma powstać w dolinie Bystrzycy, na części terenów po Lubelskim Klubie Jeździeckim. Grunt pod budowę został wskazany w planie zagospodarowania terenu, który został w tym celu specjalnie zmieniony przez urzędników i Radę Miasta.
Tę decyzję ostro skrytykowała Najwyższa Izba Kontroli, która uznała, że samorząd miasta nie przeprowadził rzetelnej analizy oceniającej przyrodnicze skutki takiej zmiany. Przypomniała też, że badania z 2011 i 2019 r. wykazały, że zasadny jest zakaz zabudowy doliny rzecznej. NIK stwierdziła również, że plan zagospodarowania „w sposób istotny” różni się od tego, co jest zapisane w studium przestrzennym, z którym, jak mówi prawo, nie może być sprzeczny.
Tak ostra krytyka ze strony NIK nie skłoniła władz Lublina do rezygnacji z zamówienia projektu nowego stadionu. Urząd Miasta zaprosił już poznańsko-wrocławskie konsorcjum do podpisania umowy.
Kontrakt będzie obejmować nie tylko zaprojektowanie stadionu, ale również nadzór nad jego budową w czasie nie dłuższym niż do końca roku 2026. I z tego można wnioskować, że do tego czasu miasto zamierza zbudować stadion.
Na razie jest jednak za wcześnie, by kibice żużla otwierali szampana, a przeciwnicy umieszczenia tu stadionu ogłaszali porażkę. I to z dwóch powodów.
Po pierwsze dlatego, że projektantów czeka jeszcze uzyskanie uzgodnień przyrodniczych, co nie musi być łatwe, zważywszy na umieszczenie stadionu w dolinie rzecznej, która jest naturalnym korytarzem przewietrzającym miasto.
Po drugie dlatego, że sam projekt nie wystarczy do zbudowania stadionu, bo potrzeba jeszcze dużo pieniędzy. Koszt tej inwestycji szacowany jest na 200 mln zł (kosztorys ma być znany na początku 2024 roku), a władze miasta nie mają teraz gwarancji, że uda im się zdobyć takie fundusze.
Ratusz wysyła jednak sygnały, że jest zdeterminowany, by zorganizować finansowanie nowego obiektu żużlowego. – Pozostaje jednym z priorytetów inwestycyjnych miasta na najbliższe lata – stwierdza prezydent Krzysztof Żuk.
Skąd miasto chce zdobyć takie pieniądze? – Brane są pod uwagę różne możliwe scenariusze finansowania realizacji inwestycji poprzez pozyskanie dofinansowania z Ministerstwa Sportu, czy w formie partnerstwa publiczno-prywatnego – stwierdza Stryczewska. – Decyzja dotycząca ostatecznego modelu finansowania budowy zapadnie na późniejszym etapie, po opracowaniu projektów obiektu.
Dodajmy, że projektanci mają bazować na koncepcji zamówionej przez Urząd Miasta w 2019 r., gdy Ratusz zakładał, że nowy stadion żużlowy powstanie w miejscu starego, czyli przy Al. Zygmuntowskich. Zlecenie trafiło do poznańskiej pracowni Kavoo Invest. Miała ona obmyśleć obiekt mieszczący na trybunach od 17 tys. do 20 tys. kibiców. Koncepcja miała także uwzględniać wielopoziomowy parking po drugiej stronie Al. Zygmuntowskich, w pobliżu stacji paliw.
Potem Ratusz zdecydował, że stadion powstanie na terenach po LKJ, bo gdyby budował go przy Al. Zygmuntowskich, to na pewien czas żużlowcy straciliby miejsce do treningów i rozgrywek, a przystosowanie do tej roli piłkarskiej Areny Lublin byłoby zbyt trudne i kosztowałoby 16 mln zł. Umowę z Kavoo Invest aneksowano, zmniejszając jej zakres i architekci poprzestali na koncepcji. Miasto zapłaciło za nią 234 tys. zł. Wartość prac projektowych, z których wówczas zrezygnowano, to niemal 130 tys. zł.