Czy butelka alkoholu jest łapówką - na to pytanie odpowie sąd, wydając wyrok w procesie Dariusza S., urologa ze szpitala przy ul. Jaczewskiego.
To najbardziej nietypowy lubelski proces z łapówką w tle. Przed ponad dwoma laty do Dariusza S. przyszedł Henryk W. pacjent z ukrytą kamerą, która sfilmowała jak doktor bierze pieniądze. Potem okazało się, że wręczenie łapówki było ukartowaną prowokacją, która miał doprowadzić do skompromitowania doktora.
Henryk W. tylko po to poddał się operacji, żeby mieć pretekst do wręczenia pieniędzy. Wraz ze wspólniczką został już skazany za na udział w spisku. Na proces czeka jeszcze Mirosław M., znany adwokat, oskarżony o to, że z przyczyn osobistych kierował prowokacją wymierzoną w doktora.
- Ten proces jest pokłosiem tego co uknuł mecenas K. i jego poplecznicy - twierdził na procesie Andrzej Maleszyk, obrońca lekarza.
Policjanci przesłuchali też innych pacjentów doktora. Znaleźli kilku, którzy twierdzili, że po leczeniu dali butelkę alkoholu bądź 100 zł. O przyjęcie takich korzyści został oskarżony lekarz.
Kara, którą zażądał prokurator dla doktora, jest jeszcze bardziej dolegliwa od wymierzonej niedawno Markowi G. Okulista za przyjęcie wielokrotnie wyższych łapówek, nie otrzymał zakazu wykonywania zawodu.
er