Prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie Romana Giertycha. Adwokat ponad 20 razy nie stawiał się bowiem na przesłuchanie. Śledczy chcą mu postawić zarzuty dotyczące m.in. prania brudnych pieniędzy.
Z wnioskiem o aresztowanie Giertycha wystąpiła Prokuratura Regionalna w Lublinie. Jak ustaliliśmy w sądzie, nie wyznaczono jeszcze terminu posiedzenia w tej sprawie. Ewentualne postanowienie o aresztowania adwokata pozwoliłoby na ściganie go listem gończym. Roman Giertych mógłby wówczas zostać doprowadzony do prokuratury. Ma tam usłyszeć dodatkowe zarzuty, dotyczące prania brudnych pieniędzy. Roman Giertych ma również odpowiadać za wyrządzenie szkody majątkowej spółce Polnord, którą reprezentował przed sądem.
- W naszej ocenie doszło do transferu honorarium o nieuzasadnionej wartości, w wysokości 4,5 mln zł - informuje Karol Blajerski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie. - Pieniądze były przekazywane między rachunkami będącymi w dyspozycji podejrzanego tak, by ukryć ich pochodzenie.
Według prokuratury, Roman Giertych miał przyjąć 2 mln zł honorarium w gotówce. Kolejne 2,5 mln zł w formie mieszkań „w atrakcyjnych lokalizacjach w Sopocie i Warszawie”.
- Dodatkowe zarzuty dotyczą również prania brudnych pieniędzy w kwocie ok. 5 mln zł - informuje prokurator Blajerski. Jak dodaje, z Polnordu miało zostać wyprowadzone w sumie 72 mln zł.
Roman Giertych miał pojawić się w prokuraturze w ubiegły wtorek. Ponowie jednak nie zareagował na wezwanie. Był to już 21. termin wyznaczony przez śledczych. Roman Giertych komentował wówczas poczynania prokuratury na Facebooku.
- Nie jestem podejrzanym w tej sprawie, gdyż nie postawiono mi zarzutów. W tej sytuacji wszelkie wzywania mnie na przesłuchanie celem „uzupełnienia i zmiany zarzutów” mają charakter bezprawny, gdyż uzupełniać lub zmieniać można jedynie zarzuty osobie już podejrzanej - napisał Giertych.
Adwokatowi stawiano już zarzuty w sprawie Polnordu. Sąd uznał jednak, że zrobiono to nieskutecznie. To skutkowało uchyleniem wszystkich środków zapobiegawczych wobec adwokata. Roman Giertych przypomniał, że sprawa Polnordu „została już oceniona przez 30 składów sędziowskich, które wydały 30 orzeczeń kwestionujących twierdzenia prokuratury”. Sądy nie uwzględniły wniosków o aresztowanie innych osób zamieszanych w sprawę.
Do ostatnich poczynań prokuratury Roman Giertych odniósł się w mediach społecznościowych.
- Ze spokojem oczekuję na wynik kolejnych prób aresztowania mnie. Czymś muszą przykrywać drożyznę, zapaść w ochronie zdrowia itd. - napisał Roman Giertych na Twitterze.
Dodał, że przez wiele lat jego kancelaria prowadziła sprawy Polnordu.
- Z tej jednej, którą osobiście wygrałem przed NSA Polnord zyskał prawie 200 mln zł. Zarzuty są zwyczajnie bezczelne - ocenia Roman Giertych.
Podkreśla, że umowy były zawierane z prywatnym właścicielem, na zasadzie prowizji od wygranej sprawy.
- Jakbym przegrał, to nie dostałbym nic. Wystawiono faktury i odprowadzono podatki. Moim pracownikom prowadzącym przez lata sprawy płaciłem wynagrodzenie. Pan Ziobro dostanie kolejne lanie w sądzie - zapowiedział Giertych na Twitterze.
Adwokat dodał, że działania prokuratury nie wpłyną na jego plany dotyczące złożenia wniosku o ściganie Ziobry. Wniosek taki ma w tym tygodniu trafić do Trybunału Karnego w Hadze.