Zakaz pełnienia funkcji publicznych i finansowe kary grożą Andrzejowi Pruszkowskiemu i jego najbliższym współpracownikom za niezgodne z prawem wydanie 4 milionów złotych z miejskiej kasy.
Chodzi o ujawnione przez Dziennik zlecenia udzielane bez wymaganych prawem przetargów prywatnej spółce Kom-Eko. Właśnie ta firma od wielu lat zarządza miejskim składowiskiem ziemi przy ul. Zawilcowej, gdzie trafia ziemia wywożona z lubelskich budów.
– W poniedziałek lub wtorek złożymy zawiadomienie o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych przez pięć osób, które podpisywały takie aneksy w ciągu ostatnich dwóch lat – mówi Marek Poniatowski, prezes Regionalnej Izby Obrachunkowej. – Zawiadomienie trafi do rzecznika dyscypliny finansów publicznych.
Kogo będzie dotyczyć wniosek? Prezydenta Lublina Andrzeja Pruszkowskiego; jego byłego zastępcy Wiesława Perdeusa; jego obecnego zastępcy Ryszarda Pasikowskiego oraz dyrektora miejskiego Wydziału Ochrony Środowiska Mariana Staniego wraz z zastępcą, Wiesławem Piątkowskim.
Przypomnijmy. Kom-Eko administruje składowiskiem od 1994 roku na mocy podpisanej z miastem umowy. Miała ona obowiązywać przez pięć lat. I nie mogła być przedłużona, bo nie pozwalało na to prawo. Jednak urzędnicy – bez wymaganego w takich sytuacjach przetargu – kolejnymi aneksami przedłużali ważność umowy i dopisywali do niej nowe zadania dla spółki. W ślad za tym do Kom-Eko płynęły pieniądze podatników.
Aferę ujawniliśmy w styczniu. Opisaliśmy wtedy ostatni z aneksów, powierzający spółce zarządzanie składowiskiem na cały 2006 rok. Po artykule sprawą zainteresowała się Regionalna Izba Obrachunkowa. Kontrolerzy ustalili, że Ratusz podpisał 11 nielegalnych aneksów do umowy z Kom-Eko na łączną kwotę ok. 4 mln złotych. Na jaw wyszedł też fakt, że o podpisanie ostatniego z aneksów osobiście zabiegał Marian Stani, dyrektor miejskiego Wydziału Ochrony Środowiska, wcześniej związany z Kom-Eko umowami o dzieło. Stani doradzał spółce jak zdobywać pieniądze. Zdaniem kontrolerów stawia to pod znakiem zapytania bezstronność Staniego.
Ustaleniami kontrolerów zajmie się teraz rzecznik dyscypliny finansów publicznych. To on zdecyduje, czy będzie domagać się kar dla urzędników. Wybór ma duży: od nagany, przez wielotysięczne kary finansowe aż po zakaz pełnienia funkcji publicznych.
Rzecznik ma dwa miesiące na skierowanie wniosków o ukaranie urzędników do specjalnej komisji.