Tarasola Cisy Nałęczów pokonała MKS Czarni 1947 Dęblin. Podopieczni Michała Walendziaka mogą jeszcze mieć nadzieje na udział w barażach o IV ligę.
Przypomnijmy, że prawo gry w nich uzyska drugi zespół lubelskiej klasy okręgowej. Tarasola obecnie ma tyle samo punktów co rezerwy Avii. Piłkarze zaplecza trzecioligowca mają jednak do rozegrania jeszcze zaległy mecz z Orionem. Odbędzie się on w środę o godz. 18 na boisku w Niedrzwicy. Jeżeli świdniczanie zgarną tam komplet punktów, to chyba już nic nie odbierze im drugiej pozycji. Trudno bowiem przypuszczać, że w ostatniej kolejce stracą punkty w rywalizacji ze zdegradowaną Stalą II Kraśnik.
– Orion to mocny przeciwnik, który walczy o zachowanie miejsca w lubelskiej klasie okręgowej. Dodatkowo, pierwszy zespół Avii w tym czasie gra finał wojewódzkiego Pucharu Polski. To wszystko może spowodować, że w tym meczu dojdzie do jakieś niespodzianki – mówi Michał Walendziak, opiekun Tarasoli Cisy
Jeżeli marzenia szkoleniowca się spełnią, to trzeba pamiętać, że w ostatniej kolejce nałęczowianie muszą jeszcze ograć na wyjeździe POM Iskra Piotrowice. Jeżeli Tarasola i Avia II po 30 kolejkach będą miały tyle samo punktów, to o wyższym miejscu w tabeli zadecyduje bilans bezpośrednich spotkań. A w nich lepsza o jedną bramkę jest ekipa z Nałęczowa.
Warto wspomnieć również, że w poprzednim tygodniu Lubelski Związek Piłki Nożnej wylosował układ par barażowych. Półfinały odbędą się 19 czerwca o godz. 17.30. Pierwszą parę stworzą wicemistrzowie bialskopodlaskiej i zamojskiej klasy okręgowej. Drugą natomiast utworzą zespoły z chełmskiej i lubelskiej klasy okręgowej. W tym drugim wypadku gospodarzem będzie zespół z chełmskiej okręgówki, czyli Sparta Rejowiec Fabryczny.
– Zupełnie nie interesuję się tym tematem. Na razie musimy pokonać POM Iskra Piotrowice, co nie będzie łatwym zadaniem. W mojej drużynie nie ma najmniejszego ciśnienia związanego z grą o awans do IV ligi – przekonuje Michał Walendziak.
Sobotni mecz z MKS Czarni 1947 Dęblin jego zespół rozegrał w bardzo spokojny sposób. Już w 9 min wynik meczu otworzył Łukasz Koput, który pięknie przymierzył z 30 m. W 33 min było już 2:0, bo Łukasz Złocki wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie piłki ręką przez jednego z przeciwników. Przed przerwą rywale zdołali nawiązać jeszcze kontakt z Tarasolą za sprawą Igora Świątka.
W 48 min prowadząca mecz Ewa Walczyńska podyktowała kolejną jedenastkę. Tym razem jej przyczyną był ostry faul na Marcinie Paprockim. Na gola rzut karny zamienił Pavlo Semeniuk. I ponownie Czarni się nie załamali i zdobyli po raz kolejny bramkę kontaktową. Jej autorem był Maciej Rayski. Gospodarze jednak kontrolowali mecz i w 62 min odebrali dęblinianom nadzieje za sprawą trafienia Konrada Domagalskiego.
– Mam wrażenie, że ten mecz rozegraliśmy nawet zbyt spokojnie. Z drugiej strony mam wiele kontuzji w zespole, więc musimy oszczędzać siły i zdrowie. Musze pochwalić przeciwników, bo to naprawdę dobry zespół. Czarni mają młody skład i czasami tym chłopcom brakuje doświadczenia. Być może właśnie to sprawiło, że obecnie są zdegradowani do A klasy. Z taką grą mogą spędzić tam jednak tylko sezon – chwalił rywali Michał Walendziak.
Tarasola Cisy Nałęczów – MKS Czarni 1947 Dęblin 4:2 (2:1)
Bramki: Koput (9), Złocki (33 z karnego), Semeniuk (48 z karnego), Domagalski (62) – Świątek (40), Rayski (54).
Tarasola: Wal (85 Komor) – Domański, Koput, Kostecki, Plewiński, Pluta (75 Świrydo), Rodzik, Adamczuk (55 Nowak), Paprocki, Semeniuk, Złocki (46 Domagalski).
Czarni: Kępka – Moczulski, Pielak, Jawoszek, Szlendak, Lisowski, E. Świątek, Łubianka, Rayski (70 Adamski), Surmacz (70 Cienkowski), I. Świątek (75 Kowalski).
Żółte kartki: Domański, Plewiński – Moczulski, I. Świątek, Zdunek (na ławce). Sędziowała: Walczyńska. Widzów: 200.