Za dwa tygodnie minie pół roku, odkąd gotowy miał być dodatkowy pas do skrętu w prawo z Filaretów w Głęboką. Ale do dziś nie jest gotowy, a robotników rzadko tam widać.
Wykonawca robót miał uporać się ze wszystkim do 20 grudnia. Termin minął już dawno, ale nie całe opóźnienie da się wytłumaczyć zimą.
Przystępując do przetargu firma wiedziała, że ma mało czasu. 3 grudnia dostała plac budowy, prace rozpoczęła 5 grudnia, czyli na 16 dni przed wyznaczonym terminem ich zakończenia. Mimo to, kierowcy byli zapewniani, że te 16 dni drogowcom wystarczy.
Tempo prac było powolne, później nastała zima i roboty zostały wznowione dopiero 15 kwietnia. Od tamtej pory minęło już 16 dni. Czyli tyle, ile miało wystarczyć w grudniu. Ale przebudowa dalej się nie zakończyła, miasto czeka, a wykonawca wiosną oświadczył, że dwa tygodnie mogą nie wystarczyć. – Wracając na plac budowy KPRD poinformowało nas, że będzie potrzebować minimum dwa, a maksimum cztery tygodnie – mówi Karol Kieliszek z Urzędu Miasta.
– To, co się tu dzieje nie wygląda na pracę ekipy, która jest mocno spóźniona i chce nadgonić stracony czas – mówi pan Tomasz, kierowca z Czubów. – Wystarczy pojechać np. na al. Solidarności, żeby zobaczyć, że można pracować szybko. Na Filaretów plącze się ledwie kilka osób, a o godzinie 15 nie ma już po nich śladu.
Ratusz zapewnia, że firma zostanie ukarana za zwłokę w budowie. Za każdy dzień spóźnienia umowa przewiduje 0,2 proc. wartości zlecenia, czyli ponad 2300 zł dziennie.
– Kary na 100 proc. będą – zapowiada Kieliszek. – Możemy się spierać co do liczby dni, w których pracę uniemożliwiały czynniki niezależne od wykonawcy. Ale kary będą. Naliczymy je po zakończeniu prac. Bardzo chcielibyśmy, żeby nastąpiło to w połowie maja, byśmy mogli wpuścić na plac budowy wykonawców przebudowy ul. Filaretów między ul. Zana a Głęboką.
Możliwe, że wykonawcą tym będzie… KPRD. Właśnie ta firma jest liderem konsorcjum, które złożyło najtańszą ofertę w przetargu na przebudowę tego fragmentu ulicy.