Głęboki wykop podzielił na pół ul. Sąsiedzką w Lublinie. Mieszkańcy są zbulwersowani. Boją się, że w razie potrzeby nie dojedzie do nich karetka.
Robotnicy ze spychaczem zaczęli robić wykop w poprzek drogi gruntowej. Miała nim biec jezdnia prowadząca do nowego bloku wznoszonego między ul. Sąsiedzką a al. Kraśnicką. Wtedy okazało się, że miasto nie wydało pozwolenia na takie roboty, kierownik budowy dostał 300 zł mandatu, a rów został zasypany, jednak nie na długo.
Teraz wykop ma kilka metrów głębokości. - Kiedy przyjeżdżają do nas goście, musimy wychodzić na al. Warszawską i stamtąd ich kierować, bo nie wiedzą, jak trafić - mówi Grażyna Zalewska, mieszkająca w dolnej części ulicy. - Nie chcą do nas dojeżdżać kierowcy odbierający szambo, bo mówią, że mają za mało miejsca, żeby nawrócić - dodaje.
- Mieszkam tu 85 lat, jestem schorowana i nawet karetka nie będzie miała jak do mnie dojechać, bo jak trafi - mówi ze łzami w oczach pani Zofia. - Nawet, żeby dojść do lekarza muszę nadkładać drogi.
Realizacja Łukasz Minkiewicz
Spółdzielnia Mieszkaniowa AZS, do której bloku prowadzić będzie droga przecinająca ul. Sąsiedzką zapewnia, że postara się stworzyć protestującym lepszy dojazd. - Najpierw musimy zakończyć prace przy budowie ul. Baśniowej, a później połączymy obie części Sąsiedzkiej - mówi Wiesława Prusak, prezes SM AZS.
•Jak chcecie połączyć ulicę, przy tak dużej różnicy poziomów między Sąsiedzką a Baśniową?
- To jest już zadanie dla projektantów - odpowiada.
Magistrat nie daje jednak zbyt wielkich nadziei protestującym mieszkańcom. - Nie ma raczej możliwości powrotu do tego, by Sąsiedzka była całością - mówi Andrzej Bałaban, zastępca dyrektora Wydziału Dróg i Mostów w lubelskim magistracie. - W planie zagospodarowania przestrzennego nie ma już ulicy Sąsiedzkiej, drogi wytyczono inaczej.
- Co to znaczy, że nie ma nas w planie, jak ja tu od urodzenia mieszkam - oburza się pani Zofia - ulicy w planie nie ma, a domy są? To kpina!