Nie będzie obiecanej przebudowy skrzyżowania w podlubelskiej Konopnicy. Samorządowcy rezygnują z inwestycji, bo okazało się, że prace kosztowałyby ponad dwa razy więcej, niż wyliczyli. A nawet gdyby pieniądze się znalazły, nie zdążyliby z formalnościami przed wakacjami.
Korki w tym miejscu jeszcze się zwiększą, gdy na Wiśle w Kamieniu wyrośnie nowy most spinający lubelską i mazowiecką część rozerwanej drogi. - A wtedy staną tu ciężkie tiry - przestrzega Piotr Sawicki, radny powiatowy (PO). Prognozy mówią, że ruch wzrośnie o jedną trzecią. Most ma być gotowy pod koniec roku.
Nadzieja na zmiany pojawiła się pod koniec ub. r., gdy samorządy województwa, Lublina i Konopnicy postanowiły razem przebudować skrzyżowanie. Porozumienie podpisały w lutym. Gmina wyłożyła 300 tys. a Lublin i województwo po 600 tys. zł.
Pieniądze trafiły do kasy Lublina, który miał pilotować inwestycję. Niespełna miesiąc temu ogłosił przetarg na projekt i przebudowę. Koncepcja zakładała nowy kształt skrzyżowania i światła. Drugie miały stanąć na styku al. Kraśnickiej z ul. Bełżycką. Termin zakończenia prac wyznaczono na 1 grudnia.
Zleceniem zainteresowała się tylko jedna firma i na dodatek chciała zapłaty dwukrotnie większej od kwoty uskładanej przez samorządy. Urzędnicy mogli dogadać się i dołożyć pieniądze, ale wczoraj miasto ogłosiło, że przetarg zostaje unieważniony.
Ale wczoraj okazało się, że nowego przetargu nie będzie. Prezydent Lublina poprosił Radę Miasta, by wykreśliła z budżetu całą kwotę "w związku z rezygnacją z realizacji zadania”. - Wycofaliśmy się, bo nie mamy takich pieniędzy, nasi partnerzy też nie - przyznaje Mirosława Puton, dyrektor Wydziału Budżetu i Księgowości w Urzędzie Miasta.
Urzędnicy tłumaczą, że do zwiększenia "zrzutki” konieczne byłyby uchwały rady miejskiej, gminnej i sejmiku województwa i że czasu jest zbyt mało, by uchwały przyjąć przed wakacjami radnych. Np. Rada Miasta Lublina po jutrzejszej sesji wróci do ław dopiero we wrześniu.