Przedszkole przy ul. Kruczej znalazło się na liście placówek do likwidacji. Rodzice są oburzeni. Zarzucają władzom miasta brak dobrej woli.
Urzędnicy tłumaczą, że nieruchomość nie należy w całości do miasta. Ponad połowa to własność prywatna. Miasto musiałoby ją dzierżawić. Nie akceptuje stawki czynszu, którą zaproponował właściciel: 3600 zł miesięcznie.
– To nie są wielkie pieniądze. Można zapłacić. Można grunt odkupić. Kiedyś jego wartość wzrośnie. Wszystko można, ale nikt nie chce. Urzędnicy idą na łatwiznę – denerwuje się Sławomir Mielnicki z rodzicielskiego komitetu obrońców przedszkola.
Nie przekonują go argumenty urzędu, że dzieci mają w pobliżu jeszcze kilka innych placówek. – One się już ze sobą zżyły. Trzeba będzie je długo przekonywać, by zaczęły chodzić do nowego przedszkola – dodaje.
Decyzję w tej sprawie podejmą radni pod koniec stycznia. Mieli to zrobić w miniony czwartek, ale nie zdążyli.
Duże niezadowolenie wywołały też propozycje zmian w sieci szkół. Spośród tych, które działają w przewidzianych do rozwiązania zespołach, większość zostanie przeniesiona w inne miejsce. Likwidacja czeka trzy licea profilowane, trzy zawodówki i dwa technika. Zniknie też Policealne Studium Przemysłu Spożywczego, które od kilku lat nie przeprowadziło naboru kandydatów.