Sąd warunkowo umorzył sprawę kierowcy lubelskiego MPK, który wjechał autobusem w drzewo. To oznacza, że mężczyzna jest winny, ale uniknie odsiadki.
– Nie ma wątpliwości, że Mariusz S. popełnił zarzucane mu przestępstwo – tłumaczył wczorajsze rozstrzygnięcie sędzia Tomasz Posłuszny z Sądu Rejonowego Lublin-Zachód. – Po wypadku oskarżony udzielał jednak pomocy poszkodowanym, wezwał pogotowie i policję. Okoliczności zdarzenie sprawiają, że można warunkowo umorzyć postępowanie.
Sąd wyznaczył Mariuszowi S. roczny okres próby. Mężczyzna musi również zapłacić po 1500 zł nawiązki na rzecz trzech osób poszkodowanych w wypadku.
Do zdarzenia doszło w połowie stycznia ubiegłego roku przy ul. Kosmowskiej w Lublinie. Mariusz S. prowadził 12-metrowy autobus linii 29. Jechał pod górę w kierunku ul. Koncertowej. W pewnym momencie pojazd wypadł z drogi i prawą stroną uderzył w drzewo.
Według badających sprawę policjantów, Mariusz S. nie dostosował prędkości autobusu do warunków na drodze. W dniu wypadku padał śnieg, jezdnia była oblodzona. Śledczy ustalili, że kierowca prowadził z prędkością w granicach 50 km/h. Nie przekroczył dozwolonego limitu, powinien jednak zwolnić ze względu na stan drogi. Biegły przyznał jednocześnie, że kierowca musiał zwolnić niemal do zera, następnie nabrać prędkości, by wjechać pod górę.
Mariusz S. miał niewielkie doświadczenie w pracy za kierownicą autobusu. Dwa miesiące przed wypadkiem pierwszy raz samodzielnie wyjechał w trasę. Po styczniowej kraksie został przeniesiony na inne stanowisko.