Budowa rurociągu oznacza wzrost cen gruntów, które trzeba wykupić pod inwestycję, nowe miejsca pracy, obniżkę cen paliw, wzrost atrakcyjności regionu dla inwestorów.
Wiosną 2000 r. rosyjski Gazprom zaproponował Polsce zaniechanie budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego równoległej do pierwszej. W zamian zaproponował łącznik, którego trasa przebiegałaby z północy na południe Polski na osi Lublin-Rzeszów.
- Najprostszym rozwiązaniem byłoby poprowadzenie gazociągu po wschodniej stronie Lublina - twierdzi Tadeusz Terlikowski z Przedsiębiorstwa Wdrożeń Energooszczędnych Teta. Według tej koncepcji gazociąg miałby biec od tłoczni w Kondratce (woj. podlaskie), przez okolice Białej Podlaskiej, omijać od wschodu Lublin i przez Zamojszczyznę prowadzić w Bieszczady. Po przekroczeniu granicy miałby łączyć się z rurociągiem słowackim w miejscowości Wielkie Kopuszany.
- Taka trasa jest nie do przyjęcia, bo przebiega przez tereny przyrody chronionej - mówi tymczasem Makowski. Samorząd województwa chce, aby rurociąg przebiegał po zachodniej stronie Lublina i omijał całe Roztocze. Sejmik zatwierdził taki przebieg w ramach planu zagospodarowania przestrzennego województwa.
Ostateczna decyzja zapadnie jednak na szczeblu centralnym, po konsultacjach z Gazpromem i Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem. - Przebieg gazociągu jest dopiero na etapie wstępnej fazy projektowej - zastrzega Igor Wasilewski, dyr. biura marketingu i public relations PGNiG.
Rozważana trasa gazociągu pokrywa się jednak z proponowaną przez samorząd województwa. Rurociąg miałby biec przez powiaty: Biała Podlaska, Parczew, Lubartów, Lublin, Puławy, Opole Lubelskie i Kraśnik.
To nowość w stanowisku PGNiG. Wcześniej strona polska obstawała przy przebiegu łącznika w okolicach Włocławka, Łodzi i dalej na Śląsk, czyli przez tereny, gdzie jest wielu potencjalnych odbiorców gazu ziemnego.