Rzecznik Praw Pacjenta bada sprawę rodziców 8-letniego Mateusza, którym lekarka z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie nie pozwoliła zostać przy łóżku umierającego dziecka.
– W tej sprawie przede wszystkim będę wyjaśniała, czy nie zostało naruszone prawo małego pacjenta do dodatkowej opieki pielęgnacyjnej – opieki, która nie polega na udzielaniu świadczeń zdrowotnych. Taka opieka nad dzieckiem-pacjentem może być sprawowana właśnie przez rodzica – zaznacza Krystyna Kozłowska, p.o. Rzecznika Praw Pacjenta.
Dodaje, że w tym przypadku nie chodzi tylko o przepisy prawa. – Chodzi też o zrozumienie sytuacji rodzica, którego dziecko jest w stanie terminalnym. Stres i emocje towarzyszące rodzicom w takiej sytuacji są niezwykle silne. Dla pani Anny, matki chłopca, każda chwila z synem to z pewnością niezwykle cenny czas – mówi Kozłowska.
O tej sprawie pisaliśmy w środę. Rodzice Mateusza spędzili całą noc w samochodzie, bo lekarka z oddziału intensywnej terapii nie pozwoliła im zostać przy łóżku chłopca. Ośmiolatek ma nowotwór mózgu. Nie ma szansy na poprawę jego stanu zdrowia, jest nieprzytomny, wymaga oddechu respiratorowego. – Nasz synek może w każdej chwili umrzeć. Powinniśmy mieć możliwość być z nim do ostatniej chwili – mówiła Anna Baczkowska, mama chłopca.
Jak relacjonowała kobieta, dopiero następnego dnia, po rozmowie z ordynatorem, kiedy rodzice nagłośnili już tę sprawę, okazało się, że mogli cały czas być na oddziale. Kiedy stan dziecka pogarsza się, lekarze od razu informują o tym rodziców, żeby był czas na pożegnanie. – Nikt nam wcześniej tego nie powiedział. Baliśmy się, że po prostu nie zdążymy – podkreślała pani Anna.