Kilkadziesiąt kobiet przez trzy godziny blokowało wczoraj Aleje Racławickie, jedną z głównych ulic Lublina. Protestowały przeciwko likwidacji funduszu alimentacyjnego.
Nosiły pogrzebowe wieńce, czarną flagę i transparenty, a na nich napisy: "Więźniom dajecie luksus za 1800 zł, a naszym dzieciom nędzę za 170 zł”, "Studentów i dzieci państwo traktuje jak śmieci”. Kobiety, co 15 minut przepuszczały jadące samochody, ale i tak sparaliżowały ruch w godzinach szczytu.
Kierowcy ze zrozumieniem potraktowali demonstrację, ale wielu było wyraźnie rozdrażnionych. - Mają rację, ale niech nie protestują tu i teraz, też mamy swoje sprawy - denerwowali się kierowcy. Jeden z nich rzucił w kobiety pączkiem. Niektórzy solidaryzowali się z protestującymi, włączając klaksony.
- Ta ustawa to bubel prawny. Na trójkę dzieci brałam 700 zł alimentów. Od maja nie dostaniemy żadnych pieniędzy. Za co będziemy żyć? - skarży się Iwona Kubić.
- Studenci, na których ojcowie nie płacą, zostaną bez środków do życia - mówi Bożena Zaborska. - Na studiujące dziecko nowa ustawa nie przewiduje żadnych pieniędzy.
- Moja córka nie żyje, a jej mąż nie interesuje się dziećmi - mówi Alicja Nowakowska wychowująca dwójkę wnucząt. Moja renta i ich alimenty to było tysiąc złotych. Teraz zostanie nam połowa tej kwoty. Dzieci mają przerwać naukę?
Mecenas Jacek Janas sekundujący protestującym wyjaśniał kierowcom: Forma protestu musi być drastyczna, bo politycy lekceważą problemy i los wielu rodzin.