Sądy dyscyplinarne nie zgodziły się na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej lubelskich prawników, którzy oskarżali i skazywali w stanie wojennym
Wiosną lubelski Instytut Pamięci Narodowej wystąpił z wnioskiem o uchylenie immunitetu czterem sędziom i dwom prokuratorom. Chodziło o prokuratora pułkownika Lecha Kochanowskiego, który w grudniu 1981 roku aresztował przywódców strajku w WSK w Świdniku, prokuratora Leopolda Pietęla, autora aktu oskarżenia i sędziów – Zygmunta Stefaniaka, Andrzej Kaczmarka, Krzysztofa Ogrodnika i Romana Ciechańskiego, którzy rozpoznawali sprawę związkowców. Trzej działacze zostali skazani na trzy lata więzienia.
IPN uważał, że prawnicy nadużyli uprawnień. Związkowców oskarżono i skazano za organizowanie strajku od 13 do 15 grudnia 1981 roku na podstawie dekretu o stanie wojennym, który został opublikowany w rzeczywistości 18 grudnia i dopiero wówczas zaczął obowiązywać. Ponadto jednego z działaczy prokuratura aresztowała pięć dni, a drugiego trzy dni po zatrzymaniu, kiedy przepisy pozwalały to zrobić w ciągu 48 godzin, a sędziowie utrzymali im w mocy areszty. Prawnicy tłumaczyli się m.in. tym, że nie wiedzieli od kiedy obowiązywał dekret, bo został on opublikowany w Dzienniku Ustaw z datą 14 grudnia.
Sądy dyscyplinarne wnioski IPN uznały za bezzasadne. Najpierw Sąd Najwyższy nie wyraził zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności sędziego Stefaniaka. Już wówczas wiadome było, że w jego ślady pójdą sądy niższych instancji. Potem sąd dyscyplinarny dla prokuratorów taką samą decyzję podjął wobec Lepolda Piętala (po wniosku IPN został odwołany z funkcji prokuratora okręgowego w Lublinie). Orzeczenia nie są prawomocne. IPN złożył już odwołanie od orzeczenia Sądu Najwyższego.
Wczoraj Sąd Apelacyjny w Krakowie rozpatrywał sprawę sędziów Kaczmarka, Ogrodnika i Ciechańskiego. Nie zgodził się na odebranie immunitetu. – Nie chcę komentować orzeczeń – powiedział nam wczoraj Andrzej Witkowski, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. – Poczekamy na uzasadnienie, a potem podejmiemy decyzje czy się od niego odwołamy.
Do tej pory przed sądem dyscyplinarnym ze względu na stan zdrowia nie stanął tylko Lech Kochanowski, były szef Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Lublinie, który ostatnio pracuje w warszawskim IPN. Po wniosku IPN został zawieszony, ale minister sprawiedliwości uchylił tę decyzję.(DJ)