Dwóch chłopców znalazło przy kontenerze na śmieci przy ul. Narutowicza w Lublinie setki bankowych dokumentów. Były wśród nich umowy kredytowe z pełnymi danymi klientów banków.
Choć był już wieczór w szkole pracowali jeszcze nauczyciele, którzy sprawdzali testy gimnazjalne. Około 19-tej jeden z nich wyszedł na parking.
- Zauważył dzieci, które bawiły się jakimiś papierami – mówi Anna Pastusiak, dyrektor gimnazjum nr 9. – Dokumentów było bardzo dużo. Nauczyciel spostrzegł, że są na nich dane osobowe.
Nauczyciel zebrał dokumenty po czy zawiadomił dyrekcję szkoły i policję.
- Okazało się, że większość z dokumentów to umowy o kredyty konsumpcyjne w których zawarte są takie dane jak imiona i nazwiska, adresy zamieszkania, numery PESEL, a nawet kwoty udzielanych pożyczek – mówi Arkadiusz Arciszewski, z lubelskiej policji.
Policja podaje jedynie, że dokumenty pochodziły z różnych banków. Prawdopodobnie dzieci zainteresowały się nimi, bo zobaczyły jak ktoś je zostawia pod śmietnikiem.
Policjanci będą teraz ustalili co łączy osoby, których nazwiska znalazły się na bankowych dokumentach. W tan sposób śledczy chcą się dowiedzieć skąd pochodzą temateriały .
- Takie dane mają podwójną ochronę: ustawy o i ochronie danych osobowych i prawa bankowego, bo zawierają tajemnicę bankową – mówi Małgorzata Kałużyńska- Jasak, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. – Za nieodpowiednie ich zabezpieczenie bądź doprowadzenie do wycieku grozi do dwóch lat pozbawienia wolności.