Muzeum Wsi Lubelskiej nie rezygnuje z walki o unijne dotacje. W skansenie chcą odtworzyć prowincjonalne miasteczko z lat 30. ubiegłego wieku. Projekt odpadł w pierwszym konkursie, ale władze Muzeum już szykują protest.
- Będziemy się odwoływać i walczyć o miejsce na liście rezerwowej - mówi Krystyna Figiel, zastępca dyrektora Muzeum Wsi Lubelskiej. - By na nią trafić, wystarczy 40 punktów. Myślę, że mamy spore szanse.
Zdaniem dyrekcji skansenu, lubelski projekt został potraktowany niesprawiedliwie. Replika prowincjonalnego miasteczka to unikatowy projekt. Oceniający nie wzięli tego pod uwagę.
- Zgodnie regulaminem powinny być punkty za unikatowość - dodaje Figiel. - Jak to się ma do naszej oceny? Przecież nie zamierzamy rekonstruować pojedynczych obiektów, ale kompletne miasteczko. Nie ma takiego w całej Europie.
Na projekt składa się 46 różnych budynków. W skansenie ma powstać rynek a wokół, domy mieszkalne, zakłady rzemieślników, ratusz i obiekty sakralne. Specjaliści rozpoczęli już remont zabytkowej plebanii. Prace potrwają do września. W muzeum zapowiadają, że nie zrezygnują z projektu. Nawet jeśli nie uda się pozyskać dotacji z Unii.
- Staramy się o pieniądze z Ministerstwa Rolnictwa i Regionalnego Programu Operacyjnego - mówi Figiel. - W najgorszym etapie będziemy budować miasteczko etapami, z własnych środków.
Kilka milionów na ten cel, zarezerwowano w budżecie województwa. Te pieniądze mogą być wykorzystane, tylko jeśli Muzeum do końca roku otrzyma unijną dotację. W przeciwnym razie zostaną przeznaczone na inne inwestycje.