W grudniu 2000 podwładni majora, który dowodził batalionem, zawiadomili o poczynaniach swojego dowódcy Wojskową Prokuraturę Garnizonową w Lublinie. Twierdzili, że oficer zrobił ze swojego oddziału prywatny folwark. Wszczęto postępowanie, które przeniesiono do krakowskiego ośrodka Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Prokuratura zakończyła już zbieranie materiału dowodowego. Zbadano wiele sygnałów. Ostatecznie majorowi zarzucono przekroczenie uprawnień, które polegało na tym, że wykorzystywał żołnierzy do pracy na własnej działce rekreacyjnej. Zgodził się też na posłanie swoich podwładnych do pracy u innego oficera. Majorowi zarzucono też nakłanianie świadków, żeby składali w prokuraturze fałszywe zeznania.
Postępowanie dotyczące podejrzeń o znieważenie podwładnego i łapownictwa zostało umorzone, ale pokrzywdzeni odwołali się od tej decyzji do sądu.