Być może dzisiejsza sekcja zwłok pomoże ustalić przyczyny nagłej śmierci dziecka, które jeszcze kilka dni temu śmiało się,
W sanepidzie nie milkną telefony od zaniepokojonych rodziców uczniów Szkoły Podstawowej nr 51 w Lublinie. W poniedziałek zmarła nagle siedmioletnia dziewczynka chodząca do tej podstawówki.
Marianna Olszańska, dyrektor szkoły, mówi, że to wielki dramat, którego tak naprawdę nic nie zapowiadało. - Od kilku dni była przeziębiona, w piątek już jej w szkole nie było - dodaje. - Z tego, co wiem, przyczyna śmierci ciągle nie jest znana.
Dyr. Olszańska dodaje, że lekcje odbywają się normalnie, także w klasie, do której chodziła dziewczynka. - Odbieram wiele telefonów w tej sprawie, z pytaniami czy to sepsa - mówi. - Gdyby media tak nie nagłaśniały tego tematu, nie byłoby takiego niepokoju.
- Na razie wiemy tylko tyle, że dziecko nie zmarło na sepsę meningokokową - mówi dr Janusz Słodziński, epidemiolog z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. - Nie ma więc potrzeby obejmowania nadzorem epidemiologicznym otoczenia zmarłej dziewczynki.
Dziecko zmarło w szpitalu. - Trafiła do nas w nocy z soboty na niedzielę w stanie bardzo ciężkim. Leżała u nas zaledwie dwie godziny - mówi dr Małgorzata Piasecka, ordynator intensywnej opieki medycznej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy al. Kraśnickiej w Lublinie. - Reanimacja nie powiodła się. Nie wiemy, co było przyczyną zgonu.
Niewiele wiedzą też lekarze w pogotowiu, którzy zabrali dziecko z domu do szpitala. - Widząc tak ciężki stan koncentrujemy się na reanimacji, a nie na zbieraniu wywiadu - mówi Alicja Ciechan, zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Lublinie.
Sprawą zajęła się prokuratura. - Dziś zostanie przeprowadzona sekcja zwłok - powiedziała nam Aldona Stefańczak, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. - Pozwoli nam to ustalić przyczynę zgonu. Nikt nie był jeszcze w tej sprawie przesłuchiwany.
(step)