Nieznani sprawcy podrzucili wczoraj podejrzane substancje
do lubelskich barów należących do właścicieli pochodzenia arabskiego. Podobny incydent zdarzył się na Starym Mieście, w kamienicy, gdzie mieści się restauracja znana z potraw żydowskich.
Pierwszy sygnał o tajemniczej substancji nadszedł z baru Głodny Królik przy ul. Kunickiego. - Poczułem dziwny zapach o 4 rano - mówi Anas Abu Tabaq, pracownik baru. - Szczypało w oczy, zacząłem się dusić. Myślałem, że to zapaliła się mikrofalówka. Zadzwoniliśmy po policję i straż.
Sprawcy umieścili substancję w wylocie instalacji wentylacyjnej. Był to żel, który wydziela specyficzny piekący zapach. Nikt nie widział sprawców. Do wlotu wentylacji dostali przez sąsiednią działkę.
Tuż po godz. 9 straż ponownie pojawiła się w barze. Prawdopodobnie sprawcy po raz drugi podrzucili substancję.
Żywność - jak zapewniają pracownicy - nie ucierpiała w wyniku podłożenia śmierdzącej substancji. - Wszystko trzymamy w chłodni - zapewnia A. Abu Tabaq.
Kilka minut później kolejny sygnał. Tym razem z baru Głodny Królik przy ul. Jutrzenki. Sprawcy wrzucili cuchnąca maź przez nie domknięte okno. - Jak podchodziłam do drzwi, to już z daleka czułam dziwny zapach - mówi pracownica, która otwierała bar. - Weszłam do środka i zobaczyłam dziwną substancję na parapecie i podłodze.
Smród czuć było również w aptece sąsiadującej z barem. - Nie wiemy, co to może być - powiedzieli aptekarze. - Czekamy na specjalistów.
Tuż po godz. 12 straż po raz kolejny wyjechała do neutralizacji tajemniczego środka. Tym razem o pomoc poprosili pracownicy agencji wydawniczej przy ul. Złotej w Lublinie. W tej samej kamienicy, w piwnicy, mieści się restauracja specjalizująca się w potrawach żydowskich. Również tam sprawcy podrzucili specyfik - taki sam jak w barach Głodny Królik. Leżał tuż przy wejściu.
W Lublinie rozległy się głosy, że to wojna fast-foodów. Pracownicy barów nikogo jednak nie podejrzewają. - Ktoś to zrobił z czystej złośliwości - uważa Tabaq. - Nie sądzę, że to robota konkurencji.
- Pobraliśmy próbki tych substancji - mówi kpt. Michał Badach, rzecznik prasowy komendanta miejskiego PSP w Lublinie. - Nasz chemik, który był na miejscu, nie potrafi na podstawie wstępnej analizy określić ich pochodzenia. Wymaga to badań laboratoryjnych.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zabezpieczona substancja to ta sama, którą w maju br. pokryto drzwi w kamienicy przy ul. Grodzkiej 21, gdzie ma siedzibę Teatr NN. Wówczas przeprowadzone badania wykazały, że jest to niegroźna, trudno zmywalna substancja organiczna. •