Dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć, grzywnę oraz roczny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych - takiej kary chce prokurator dla taksówkarza Henryka G. - podało Radio Lublin.
Jadąc na motocyklu zderzył się taksówką. Ford focus wyjeżdżał z postoju na wysokości Politechniki Lubelskiej. Mundurowy jechał służbową hondą od strony ul. Zana. Uderzył w forda. Mimo trwającej blisko godzinę reanimacji nie udało się go uratować.
– W oparciu o zeznania świadków ustalono, że jechał z włączonym sygnałem świetlnym i dźwiękowym – mówi Katarzyna Czekaj, zastępca prokuratora rejonowego Prokuratury Lublin Południe. – Nawierzchnia była sucha, a droga pusta. Nic nie ograniczało widoczności.
Mimo to doszło do zderzenia. Kiedy taksówkarz wyjechał z zatoki, policjant był już bardzo blisko. Nie miał szans na skuteczne hamowanie.
Z ustaleń śledczych wynika, że taksówkarz zawracał w dozwolonym miejscu, na linii przerywanej. Nie wiadomo jednak, dlaczego nie zauważył jadącego na sygnale motocyklisty.
65-letni kierowca taksówki z połamanymi żebrami i urazem głowy trafił do szpitala. Mężczyzna oskarżony został o nieumyślne spowodowanie wypadku drogowego, w którym zginął policjant na służbie. Przyznał się do winy i wielokrotnie przepraszał.
Zmarły tragicznie policjant miał za sobą 14 lat służby. Jak wspominają jego koledzy, był bardzo dobrym kolegą i przyjacielem. Służba w drogówce była jedną z jego pasji. Zostawił żonę i córkę.