Zakończyły się konsultacje w sprawie kontrowersyjnej elektrociepłowni opalanej paliwem ze śmieci i osadami z oczyszczalni ścieków. Do Ratusza trafiło około 100 pism w tej sprawie. Wiadomo już, że decyzje dotyczące tej inwestycji nie zapadną w tym roku
- Dostaliśmy około 100 wniosków - mówi Joanna Bobowska z Urzędu Miasta. - Są to zarówno prośby o udostępnienie raportu, jak też wnioski o przedłużenie konsultacji oraz uwagi co do samej inwestycji. Teraz będziemy rozpatrywać wszystkie te pisma - dodaje. Przyznaje jednak, że przedłużenie konsultacji, o co zabiegali niezadowoleni mieszkańcy, nie jest możliwe.
Wydając decyzję miasto ma się posiłkować opiniami dwóch instytucji: Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz sanepidu. Dokumenty jeszcze nie trafiły do Urzędu Miasta, opinia sanepidu spodziewana jest dopiero w styczniu.
Jednoznaczną opinię w tej sprawie mają za to mieszkańcy dzielnicy. Nie chcą koło siebie takiej instalacji. W tej części miasta na słupach i tablicach ogłoszeń można zauważyć naklejone ostrzeżenia przed inwestycją.
- W krajach, gdzie istnieją takie spalarnie, badania wykazały, że w obrębie 10 km od spalarni zachorowalność na nowotwory w pierwszych dwóch latach ich istnienia wzrosła aż pięciokrotnie - czytamy na jednym z takich ogłoszeń.
Mieszkańcy nie wierzą w zapewnienia o filtrach skutecznie oczyszczających spaliny, obawiają się szkodliwych substancji i wzmożonego ruchu pojazdów wożących paliwo do ciepłowni. Wspomniane paliwo to rozdrobnione odpady o odpowiedniej kaloryczności oraz wysuszone osady z oczyszczalni ścieków. Rocznie w piecach spalanych ma być 125 tys. ton takich materiałów, z czego duża część będzie przywożona spoza miasta.
- Jeżeli będzie taka konieczność, wezwiemy inwestora do uzupełnienia raportu - stwierdza Bobowska. Według deklaracji składanych przez spółkę MEGATEM_EC, moc cieplna bloku ma wynieść 30 MW, zaś elektryczna ok. 8,6 MW. Wcześniej, w rozmowie z nami, prezydent Lublina przyznał, że także miasto zastanawia się nad budową własnej instalacji tego typu.