Spadkobiercy największej polskiej primabaleriny pierwszej połowy XX wieku wytoczyli Politechnice Lubelskiej proces. Domagają się ponad 5 mln zł za bezprawne korzystanie z pałacu przy ul. Bernardyńskiej. Dotarliśmy do nich.
1. Przed wojną pałac należał do Tadeusza Karszo-Siedlewskiego, znanego lubelskiego przemysłowca i senatora. Na kilka dni przed śmiercią (we wrześniu 1939 r. został ranny w czasie bombardowania Warszawy) 46-letni wówczas mężczyzna zapisał część swojego majątku (m.in. pałac) swojej narzeczonej. Była nią Olga Sławska-Lipczyńska, 24-letnia, największa wówczas stołeczna primabalerina.
2. Po wojnie krewni Karszo-Siedlewskiego upomnieli się u Lipczyńskich o część praw do pałacu. Olga Lipczyńska zawarła z nimi ugodę – podzielili się nieruchomością po połowie.
3. W latach 50. Wojewódzka Rada Narodowa w Lublinie zdecydowała, że pałac należy odebrać wcześniejszym właścicielom. I przekazała go Wyższej Szkole Inżynierskiej (późniejszej Politechnice Lubelskiej). Na Bernardyńskiej mieścił się rektorat. Dziś jest tam tylko część administracji.
W latach 90. o zwrot nieruchomości przy Bernardyńskiej użytkowanej przez politechnikę upomnieli się krewni Olgi Sławskiej-Lipczyńskiej – m.in. jej syn Paweł, który dziś mieszka w Poznaniu. Jego zdaniem, decyzja z lat 50. o odebraniu pałacu jego matce była niezgodna z prawem. Podobnie uznał Urząd Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast i w 1999 r. unieważnił wywłaszczenie. PL zaskarżyła tę decyzję do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten jednak oddalił skargę i w 2001 r. i unieważnił wywłaszczenie pałacu. Politechnika się odwołała. Sprawa ciągle jest w toku.
– To gra na paragrafy – mówi Paweł Lipczyński. – Politechnika szuka możliwości, żeby jak najdłużej odłożyć w czasie wykup tego pałacu. To dla mnie niezrozumiałe, skoro wszystko jest już jasne.
– Ani my, ani sąd nie widzieliśmy testamentu z 1939 r. – tłumaczy Iwona Czajkowska-Deneka, rzecznik PL. – Jak możemy kupić pałac od tych państwa, skoro nie wiemy, czy naprawdę są spadkobiercami jego byłych właścicieli.
– Gdybyśmy nie mieli tych dokumentów, nie upominalibyśmy się o prawa do pałacu – odpowiada Lipczyński. – Zresztą te prawa potwierdził już Urząd Mieszkalnictwa i NSA.
– Tyle że to my jesteśmy wpisani do księgi wieczystej jako jedyni właściciele. I od kilkudziesięciu lat z tego tytułu ponosimy koszty jej utrzymania – podkreśla prof. Marek Opielak, rektor PL.
Tyle że teraz Lipczyńscy wytoczyli PL proces o bezumowne korzystanie z pałacu. Żądają
5 mln 124 tys. zł. Pierwsza rozprawa pod koniec października – To kuriozum, bo przez lata nie wiedzieliśmy, że tacy ludzie w ogóle istnieją – podkreśla rektor.
– Z całych sił od kilku lat próbujemy dojść do porozumienia, żeby w końcu politechnika wykupiła od nas tę nieruchomość – odpowiada Lipczyński. – Skoro uczelnia robi wszystko, żeby do tego nie doprowadzić, a my tracimy, wystąpiliśmy o odszkodowanie.
– Jeśli w księdze wieczystej znajdzie się zapis o prawie tych państwa do własności, wystąpimy z prośbą do Skarbu Państwa o wykup pałacu – zapewnia Mieczysław Hasiak, kanclerz PL. – Na razie takiego zapisu nie ma.
Czym i kiedy znany przemysłowiec obdarował piękną primabalerinę i co z tego wynikło, czyli cała prawda o pałacu Sobieskich – w piątek w Magazynie.