Miejski konserwator zabytków nakazał usunąć 30-metrowy diabelski młyn z prywatnej działki przy al. Unii Lubelskiej. Właściciel konstrukcji nie miał jego zgody na ustawienie koła w zabytkowej strefie śródmiejskiej. Decyzja konserwatora nie musi wcale oznaczać, że koło zniknie wcześniej niż planowali jego właściciele.
30-metrowy diabelski młyn jest własnością firmy Robland z wielkopolskiego Leszna, która zarabia na tego typu atrakcjach. Żeby wejść do gondoli i podczas trzech obrotów koła popatrzeć z góry na miasto, trzeba zapłacić 20 zł bilet normalny bądź 15 zł za ulgowy, przysługujący dzieciom do lat 8. W dni powszednie diabelski młyn jest czynny od godz. 12 do 21, zaś w weekendy od 12 do 22. Firma założyła, że jej konstrukcja, uruchomiona w sobotę, będzie działać do drugiego dnia świąt włącznie, o ile oczywiście pozwoli na to pogoda.
Usunięcia koła oficjalnie zażądał w poniedziałek miejski konserwator zabytków. Młyn stoi na zabytkowym obszarze i bez akceptacji konserwatora nie powinno się tutaj nic pojawić. W tym przypadku nie było ani zgody na koło, ani nawet wniosku o taką zgodę.
– Podpisałem decyzję nakazującą usunięcie tego koła w terminie 14 dni od otrzymania tej decyzji przez właściciela nieruchomości – potwierdza Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków. Nie przeczy temu, że widok z góry może być malowniczy, ale zwraca uwagę na to, że duża konstrukcja zbytnio rzuca się w oczy tym, którzy są na ziemi.
– Jest to urządzenie dysharmonijne z punktu widzenia ekspozycji panoramy Starego Miasta i śródmieścia Lublina – wyjaśnia Mącik. – Wierzch tego koła jest od 10 do 14 metrów wyżej niż wzgórze staromiejskie i wzgórze zamkowe – dodaje konserwator, który już wcześniej wskazywał firmie inne możliwe lokalizacje. Zdaniem Mącika takie koło mogłoby stanąć np. na terenach zielonych przy Rusałce, niedaleko Aqua Lublin lub przy Arenie Lublin.
Decyzja konserwatora nie jest jeszcze prawomocna, bo właściciel nieruchomości, na której stoi urządzenie, może się od niej odwołać do drugiej instancji, czyli do ministra kultury. Jeżeli złoży takie odwołanie, to do czasu jego rozpatrzenia decyzja Mącika nie będzie skuteczna. To wystarczy, by koło na Błoniach obok Zamku stało tak długo, jak założyli sobie jego właściciele. Firma Robland nie chciała w poniedziałek komentować sprawy. Podobne urządzenie zostało ustawione przez nią na rynku w Rybniku.