Janusza Marynowskiego z Chełma poruszyła wymowa fragmentów jednego z materiałów opublikowanych w "Roczniku Chełmskim”. Uważa, że jego autorka naruszyła dobre imię jego ojca.
- W dobie działalności IPN i szukania prawdy historycznej takie bezkrytyczne publikacje posiłkujące się dokumentami z doby stalinowskiej, bez nakreślenia tła i właściwego komentarza, przynoszą więcej szkody niż pożytku. Tworzą fałszywy obraz przeszłości - mówi Janusz Marynowski. - Dotknęło to mojego ojca i stąd moje oburzenie.
Marynowski ma za złe autorce odnoszące się do jego ojca sformułowanie: "Brak przygotowania pedagogicznego oraz inicjatywy w kierowaniu placówką, wpłynęły na wystawienie przez Powiatowy Inspektorat Oświaty Rolniczej w Chełmie negatywnej opinii o jego pracy”.
Jego zdaniem, krzywdzące jest również powielenie z archiwalnych informacji zapisu, że znalazł się on w gronie tych nauczycieli, którzy otrzymali w 1949 r. negatywną opinię PIOR, między innymi ze względu na wiek i stan zdrowotny.
- W chwili zwolnienia ze szkoły ojciec miał dopiero 40 lat - mówi pan Janusz. - Od 1935 r. posiadał dyplom Politechniki Lwowskiej. Miał za sobą 10-letni staż pracy w rolnictwie oraz zaliczony w Państwowym Instytucie Kształcenia Nauczycieli Szkół Rolniczych kurs pedagogiczno-społeczny. Żeby podnieść kwalifikacje zaliczył też ministerialny kurs. Wszystko to nie miało znaczenia wobec jego ziemiańskiego pochodzenia, bezpartyjności oraz przywiązania do katolicyzmu. I tak musiał odejść.
Dlaczego? Bo nie przystawał do nowej, komunistycznej rzeczywistości. W jego przypadku znalazło zastosowanie stalinowskie zawołanie, dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie.
W sukurs Januszowi Martynowskiemu pospieszyła społeczność szkoły w Okszowie. - Podzielam jego rozgoryczenie - mówi Bogusław Marczuk, dyrektor obecnego Zespołu Szkół Rolniczych. - W tej sprawie publicznie wypowiedzą się rady pedagogiczna i rodziców. Andrzej Marynowski wciąż jest dla nas wzorem nauczyciela, wychowawcy i organizatora. Nie bez powodu wraz z pocztem sztandarowym szkoły towarzyszyliśmy mu w jego ostatniej drodze.
Marynowski swoje uwagi co do materiału Ślusarskiej przekazał już redakcji "Rocznika Chełmskiego”. Liczy na to, że ta przywróci dobre imię jego ojca.