Kontrolerzy z Ratusza sprawdzą, czy przetarg na cztery radiowozy dla Straży Miejskiej nie został ustawiony. – Prezydent zlecił kontrolę po zarzutach stawianych przez dziennikarza telewizji TVN Turbo – mówi Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta Lublina.
– Zależało nam na taniej eksploatacji i dużym bagażniku do przewożenia blokad na koła – wyjaśnia Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. I dodaje, że w używanych obecnie fabiach mieszczą się najwyżej dwie takie blokady. Więcej można ich przewieźć tylko w renault kangoo.
W trakcie przetargu do komisji wpłynęły pytania od dostawcy proszącego o zgodę na zmniejszenie bagażnika do 450 litrów a także prośba o dopuszczenie także nadwozi hatchback. Na to drugie komenda się zgodziła, bo okazało się, że chętnych na dostawę sedanów nie ma. Rzecznik wyjaśnia, że sedan byłby lepszy, bo nie byłoby w nim ryzyka uszkodzenia tylnej szyby wyjmowaną z bagażnika blokadą.
Do komisji wpłynęły dwie oferty: jedna od firmy Auto Salon Margo z Rybnika, druga od lubelskiego dilera CRH Żagiel Auto. Ta druga – jak informuje komenda – była tańsza o kilkanaście tysięcy zł. Cena wozów to ponad 220 tys. zł. Co ciekawe, w sygnowanym przez komendanta ogłoszeniu o wyniku przetargu lepszą ocenę ma oferta z Rybnika: 105,5 punktu, podczas gdy lubelska 100 punktów. Tymczasem zgodnie z podanymi w ogłoszeniu o przetargu warunkami oceny ofert maksymalna liczba punktów powinna wynosić 100 i przysługiwała najtańszej ofercie.
Wyniki kontroli powinny być znane za około miesiąc. Urzędnicy prezydenta podkreślają jednak, że w trakcie przetargu do Straży Miejskiej nie wpłynęły żadne oficjalne protesty, ani odwołania od wyniku. Komenda za samochody zapłaciła już 100 tys. zł, resztę ma zapłacić w przyszłym roku.