Stanąłeś na miejskim parkingu, a nie włożyłeś za szybę biletu? Możesz być pewny mandatu. Ratusz polecił Straży Miejskiej karać nieuczciwych kierowców. A kary są surowe: recydywiści teoretycznie mogą nawet stracić prawo jazdy.
Efektem była znikoma ściągalność opłat z miejskich parkingów. W zeszłym roku na biletach parkingowych miasto zarobiło tylko 470 tys. zł. Z tego wynika, że każde miejsce zarabia w dzień roboczy przez zaledwie nieco więcej niż godzinę. Teoretycznie przez pozostałe dziewięć godzin każde z miejsc jest puste, a przecież tak nie jest. Roczne straty można szacować na kilka milionów złotych.
– Spróbuję doszczelnić ten system – zapowiedział dwa tygodnie temu Stanisław Kalinowski, zastępca prezydenta miasta. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
W środę na parkingach pojawili się strażnicy i sprawdzali, czy właściciele aut mieli za szybą ważny bilet. – Siedmiu kierowców ukaraliśmy mandatami za niestosowanie się do znaku, wystawiliśmy 188 wezwań na komendę, a 47 osób upomnieliśmy – informuje Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej.
Kary są dotkliwe. – Zgodnie z taryfikatorem jest to mandat na kwotę 100 zł i jeden punkt karny – dodaje Gogola. Straż sięga po przepis kodeksu wykroczeń, tymczasem urzędnicy mogli jedynie wystawiać "bilety opłaty dodatkowej” na kwotę 50 zł.
Są już pierwsi niezadowoleni. – To skandal. Przez tyle lat nikt tego nie egzekwował, skąd ta nagła akcja? Od dziś mam się czuć przestępcą, bo nie płacę za bilet pod własnym domem? – oburza się pan Marcin z ul. 1 Maja. – Jak straż w takim tempie będzie wlepiać nam punkty karne to my potracimy prawa jazdy.
– Zależy nam po prostu na tym, by przepisy dotyczące płatnego parkowania były przestrzegane – wyjaśnia Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta miasta.