Głośna sprawa wyłudzeń w byłym Zespole Szkół Katolickich im. Św. Teresy w Lublinie od ponad 10 miesięcy nie może trafić na wokandę. Oskarżeni składają kolejne wnioski, a sędziowie nie mogą się uporać z zaległościami.
- Wnioski te nie zostały uwzględnione - mówi sędzia Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. - Nie można powiedzieć, by strony dążyły do opóźnienia procesu.
Opóźnienie to przede wszystkim wynik sądowych zaległości. W IV wydziale sięgają one dziesięciu miesięcy. Tylko w tym roku, do 2 października do wydziału wpłynęły 332 nowe sprawy. W ubiegłym roku było ich ponad 400. Wszystkimi musi się zająć 17 sędziów.
- Mamy zaległości, ale będzie dodatkowy etat dla sędziego. Decyzji w tej sprawie należy się spodziewać w listopadzie - dodaje sędzia Ozimek. - Obecnie, w pierwszej kolejności rozpatrywane są sprawy, w których oskarżeni przebywają w areszcie.
W sądzie zapewniają jednak, że sprawa wyłudzeń w szkole nie powinna czekać na swoją kolej przez następne miesiące.
- Przewodniczący wydziału zarządził już, by sędzia referent wyznaczył termin rozprawy - zapewnia sędzia Ozimek.
Główny oskarżony w tym procesie to Antoni L. Miał on uprawiać nielegalny proceder w latach 2004-2010. Kierował wówczas Zespołem Szkół Katolickich im. Św. Teresy. Szkoła nie ma już w nazwie przymiotnika katolicki. Status ten cofnął placówce w 2010 r. ówczesny metropolita lubelski abp Józef Życiński.
Mężczyzna odpowie również za wyłudzanie dotacji oświatowych. Według prokuratury miejski budżet stracił na tym blisko 5 mln zł. Część z tych pieniędzy miała pójść na pensje i premie dla dyrektora. Antoni L. był nie tylko szefem placówki, ale i prezesem stowarzyszenia prowadzącego szkołę. Z liczących 61 tomów akt sprawy wynika, że nadużył swych uprawnień wyrządzając szkodę majątkową na blisko 2,4 mln zł. Kupował sprzęt, który potem miał sobie przywłaszczyć. Chodzi m.in. o komputery, telewizory, artykuły budowlane i klimatyzatory.
Były dyrektor nie przyznaje się do zarzutów. Zaprzecza, by brał udział w którymkolwiek z przestępstw. Mężczyźnie grozi do 15 lat więzienia. Wraz z nim przed sądem stanie jeszcze 9 osób, w tym cztery kobiety.