Ponad 400 drzew stracił Lublin wskutek niedawnej nawałnicy – szacuje Urząd Miasta. Zniszczonych zostało wiele nagrobków na cmentarzu przy Lipowej, dużo szkód jest w Ogrodzie Saskim, który został zamknięty. Straciliśmy też pomnik przyrody. Szacowanie strat wciąż trwa
Podobne zjawisko mieliśmy rok temu, w czerwcu. Straciliśmy wtedy 400 drzew. Teraz na pewno będzie więcej – mówi Józef Piotr Wrona z Biura Miejskiego Architekta Zieleni. – Największe szkody są na terenie Czechowa i Wieniawy. Każde z osiedli Czechowa zgłasza ze trzydzieści, czterdzieści powalonych drzew. Ale są miejsca, gdzie prawie nie wiało i nie padało, na przykład Felin. Niestety straciliśmy jeden pomnik przyrody, dąb koło ul. Ewangelickiej przy sądzie.
Olbrzymie szkody są na najstarszym lubelskim cmentarzu przy Lipowej. Wiele nagrobków jest tu doszczętnie zniszczonych przez upadające drzewa, wiele jest mocno uszkodzonych, niektóre groby są wręcz otwarte. Na bramie cmentarza wywieszone zostało ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem grożącym osobom odwiedzającym nekropolię.
Wskutek nawałnicy mocno ucierpiał Ogród Saski, gdzie upadające drzewo zniszczyło altankę, którą trzeba będzie budować od podstaw. Park został zamknięty ze względów bezpieczeństwa. – Połamane konary zawieszone na sąsiednich drzewach, znajdujące się bezpośrednio nad alejkami stwarzają zagrożenie dla przechodniów – wyjaśnia Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta. Decyzja o terminie ponownego otwarcia parku może zapaść dzisiaj.
Zniszczenia na cmentarzu przy ulicy Lipowej w Lublinie
Upadające pnie i konary uszkodziły w Lublinie co najmniej 30 samochodów, w tym auto jadące ul. Okopową. Jedno z drzew rozbiło budkę meteorologiczną Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej na pl. Litewskim. Urządzenia są zniszczone w ponad 70 proc. Sam plac dość dobrze zniósł nawałnicę.
Tuż obok, na ul. Kościuszki, trzeba było ewakuować część mieszkańców. – Odpadła tu część ściany szczytowej jednej z kamienic – relacjonuje Andrzej Szacoń, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej. Nikomu nic się nie stało. W Lublinie uszkodzonych zostało w sumie 10 budynków.
Szacowanie strat może potrwać jeszcze kilka dni, podobnie jak usuwanie z chodników i zieleńców połamanych i pociętych gałęzi. Co grubsze kawałki drewna tu i ówdzie znikały dyskretnie, trafiając do domowych składzików jako opał na zimę.
Straty liczą w Muzeum Wsi Lubelskiej, po tym jak w czwartek nad ranem uderzył tam piorun. Doszczętnie spłonęła zabytkowa stodoła z Lipiny Górnej. - W wymiarze materialnym trudno będzie oszacować straty. To były unikalne zabudowania, których już nigdzie nie ma i nie będzie – przyznaje Mirosław Korbut, dyrektor placówki. Z ogniem walczyło dziewięć zastępów straży pożarnej, w pożarze nikt nie ucierpiał. – Na szczęście w obiekcie było też żadnej ekspozycji, więc nie ponieśliśmy dodatkowych strat w eksponatach. Awarii uległ jednak system przeciwpożarowy, usuwanie tej usterki powinno zająć kilka dni – mówi Korbut.
Na razie nie wiadomo czy i co stanie w miejscu zniszczonej stodoły. – Kilkanaście lat temu na terenie muzeum spłonęły zabudowania z Korytkowa Dużego, które zostały odbudowane. Ale wtedy skala zniszczeń była mniejsza. Tego nie da się odbudować. Musimy sobie odpowiedzieć, czy rekonstrukcja jest tym, o co nam chodzi – podsumowuje dyrektor skansenu.
TOMA