Czy można być dyrektorem, choć oficjalnie nie ma takiego stanowiska? W Lublinie jak najbardziej. Tak jest w szpitalu przy al. Kraśnickiej. Dyrektorskie pensje pobiera w sumie sześć osób.
W szpitalu tym było dotychczas trzech zastępców - do spraw ekonomicznych, lecznictwa i spraw medycznych oraz spraw administracyjnych. Kiedy w lipcu tego roku dyrektorem został dr Stefan Ciszewski, sprowadził do szpitala swojego dawnego zastępcę ze szpitala MSWiA dr. Witolda Fijałkowskiego. Z używanej przez dr. Fijałkowskiego pieczątki wynika, że jest on zastępcą ds. marketingu i jakości. W statucie szpitala nie ma jednak takiego stanowiska, nie wprowadził go też Zarząd Województwa, odrzucając projekt uchwał Rady Społecznej na ostatnim posiedzeniu.
- Akurat nie sprawy kadrowe miały wpływ na taką decyzję - twierdzi członek zarządu Edward Wojtas. - Mamy szereg innych wątpliwości. Uchwały zostały cofnięte do ponownego rozpatrzenia. Niemniej dopóki oficjalnie nie będzie wprowadzonego stanowiska, nikt nie powinien zostać na nim zatrudniony.
Szef Rady Społecznej szpitala Jan Łopata wyjaśnia, że dyrektor Ciszewski przekonał radę do zamiany w statucie stanowiska "asystenta ds. jakości usług medycznych” na "zastępcę dyrektora ds. jakości i rozwoju”.
- Zgłoszona kandydatura dr. Fijałkowskiego na to stanowisko nie budziła wątpliwości, nie dyskutowaliśmy zresztą długo na ten temat - mówi. - Nie mam natomiast wątpliwości - bezprawne jest zatrudnianie kogokolwiek na stanowisku, którego po prostu nie ma.
Pracownicy szpitala wyliczają, że dyrektorskie pensje pobiera już sześć osób. Nadal bowiem wypłacana jest odprawa odwołanemu przez Zarząd Województwa dyrektorowi Janowi Czarnackiemu. (gm)