Zbigniew Poliszuk z ramienia marszałka województwa nadzorował kontrowersyjny zakup szynobusu. We wrześniu dostał pracę w firmie, która wygrała ten przetarg.
Ich zdaniem, faworyzowano tylko jedną firmę, a samorząd wybrał ofertę dwukrotnie droższą. - Konkurenci odpadli, bo nie mieli odpowiedniego doświadczenia lub zabezpieczenia finansowego - tłumaczyli urzędnicy.
Zespół arbitrów do spraw przetargów publicznych przyznał rację urzędowi. Ale Bumar-Fablok walczył dalej. Poszedł do sądu, a ten przyznał protestującej firmie rację i nakazał uchylenie przetargu.
- Prawnicy poradzili, żeby jednak nie zrywać umowy z PESA i nie narażać się na odszkodowania. Tak zrobiliśmy - tłumaczy Jerzy Kaczmarski, dyrektor Departamentu Organizacyjno-Prawnego w UM.
- PESA poszukiwała człowieka, który orientuje się w pracy urzędów marszałkowskich. Zadzwonił prezes i zapytał, czy nie miałbym ochoty dla nich pracować - tłumaczy Poliszuk.
Tomasz Zaboklicki, prezes PESA. - Nie ma w tej sprawie żadnych podtekstów. Województwa mają przejąć regionalne koleje, dlatego szukaliśmy człowieka, który wie, jak funkcjonują urzędy marszałkowskie. Wolny był tylko Poliszuk.
Angaż byłego urzędnika sprawdzi teraz prokuratura. Doniesienie złożył pod koniec października Konrad Rękas, były przewodniczący sejmiku województwa.
Od dawna ma na pieńku z Poliszukiem. Rękas sugerował w lokalnym tygodniku, że urzędnik przyczynił się do samobójczej śmierci koleżanki z pracy. Poliszuk wygrał z nim sprawę w sądzie o pomówienie.