Złoty pociąg to nie jest na pewno, skarbu też nie należy się spodziewać. To, co odkryli robotnicy umacniający nasyp, którym biegnie ul. Wyszyńskiego zbadać ma archeolog. Już teraz wiadomo za to, że prace przy nasypie prowadzono bez wymaganego nadzoru.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Jako pierwsi o odsłoniętych murach nie powiadomili miejskiego konserwatora zabytków pracujący tu robotnicy, ale jeden z mieszkańców. Informację przekazał telefonicznie w czwartek. Dopiero w piątek rano do konserwatora zgłosił się wykonawca prac zlecanych przez Zarząd Dróg i Mostów, a polegających na stabilizacji metalowymi płytami wciskanymi w ziemię nasypu powstałego w latach 1816–26.
Właśnie podczas tych prac dokonano dwóch odkryć. Pierwsze odsłonięto już kilka dni przed zgłoszeniem, a jest to stara komora sanitarna, która biegnie w poprzek ul. Wyszyńskiego, ale według map kończy się nieco wcześniej.
Bardziej intrygujące jest odkrycie drugie. To mur odkopany obok wspomnianej komory. Gdy na miejsce przyjechał przedstawiciel Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków robotnicy zapewniali go, że cegły dopiero co wyłoniły się spod ziemi. Co to takiego? Nie wiadomo.
– Na pewno jest to obiekt historyczny. Pytanie tylko, czy to element związany z nasypem, czy też wcześniejszy, bo zanim zrealizowano nasyp istniała w tym miejscu zabudowa – komentuje Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków. Dodaje, że na mapie z 1783 r. jest w tym miejscu zaznaczony budynek, a mur może być jego narożnikiem. Możliwe, że widoczny na mapie budynek był częścią zespołu zabudowy, którego pozostałością jest pobliski Dwór Bentkowskich.
Zagadką ma się zająć archeolog, którego musi tu sprowadzić firma wzmacniająca nasyp. Wczoraj wyszło na jaw, że firma powinna zapewnić stały nadzór archeologa nad toczącymi się pracami i to od samego początku. – W miejscu, które od tysiąca lat jest ciągle zagospodarowywane i nieprzerwanie zamieszkane należy spodziewać się różnych znalezisk – przyznaje Mącik.
– Miejski konserwator wydając pozwolenie na prace przy nasypie zawarł w nim warunek, że powinny być prowadzone pod nadzorem archeologa. Tego warunku firma nie dopełniła, archeolog nie został zatrudniony – stwierdza Halina Landecka, wojewódzki konserwator zabytków. – Nadzór ma być zapewniony w trybie natychmiastowym, a uprawniona osoba musi wszystko udokumentować.
Miasto wydało decyzję wstrzymującą prace. Skarpę zabezpieczono. Nie wiadomo, kiedy robotnicy będą mogli wznowić stabilizację nasypu. Ratusz zapewnia, że nawet gdyby nie udało się zakończyć prac przed zimą, to nie będzie to żadnym zagrożeniem dla znajdującej się powyżej jezdni.