Stare autobusy nieprędko będą zastąpione nowymi przegubowcami. Miasto ratuje się tymczasową umową, bo wciąż nie zakończyło przetargu ogłoszonego 9 miesięcy temu. W jego sprawie zapadły już dwa wyroki, a najnowszy stwierdza, że miasto wybierało firmę, która powinna być zdyskwalifikowana i każe ją odrzucić.
Nowe zamówienie
Miasto uznało, że aby zmieścić się w przeznaczonej na ten cel kwocie lepiej zmniejszyć liczbę zamawianych autobusów, niż obniżać wymagania co do ich wyposażenia. W nowym ogłoszeniu mowa była o 16 przegubowcach. Urzędnicy zakładali, że wyjadą na ulice 15 lutego, a po to, by zwycięski przewoźnik zdążył kupić tabor przetarg ogłoszono ze znacznym wyprzedzeniem, w kwietniu 2014 r. Mimo to do dziś nie wiadomo, kto będzie wozić pasażerów.
Nie wiadomo, choć ZTM już dwa razy wskazywał zwycięzcę. Za każdym razem była to lubelska spółka BP Tour. I za każdym razem wybór ten unieważniała Krajowa Izba Odwoławcza.
Izba zajmowała się sprawą po odwołaniach składanych przez konsorcjum firm Meteor i Irex-1. To właśnie oferta tego konsorcjum była druga pod względem najniższej ceny, a tylko cena liczyła się w tym przetargu przy ocenie ofert. Konsorcjum chciało 71,8 miliona zł, a BP Tour był o milion tańszy.
Źle oceniali
Najnowszy wyrok w tej sprawie jest miażdżący dla Zarządu Transportu Miejskiego. Miał on wybrać ofertę najtańszą, ale tylko spośród tych spełniających wszystkie wymogi, które sam wcześniej ogłosił. Spółka BP Tour jednego z wymogów nie wypełniała, a konkretnie tego, który mówił o wymaganym doświadczeniu przewoźnika.
O zlecenie walczyć mogły tylko te firmy, które wyjeździły z pasażerami co najmniej 3,5 miliona wozokilometrów w ciągu ostatnich trzech lat. Spółka BP Tour oświadczyła, że ten warunek spełnia. Ale wyrok Krajowej Izby Odwoławczej zdecydowanie stwierdza, że go nie spełniała, bo "uzbierała” kilometry nie z trzech lat, ale z dziesięciu. "Wykazane zostało ponad wszelką wątpliwość, że nie wykonał on [wykonawca] co najmniej 3 500 000 wzkm na trasie Dęblin-Warszawa w okresie od 30 maja 2011 roku do 30 maja 2014 roku.
W wyroku czytamy, że urzędnicy powinni od razu zdyskwalifikować tę firmę za podanie nieprawdziwych informacji, czego nie zrobili.
Zamiast tego komisja wzywała spółkę do uzupełnienia wykazu usług. To drugi wytknięty przez KIO błąd Zarządu Transportu Miejskiego. Izba stwierdza, że doszło do naruszenia ustawy.
Znów do powtórki
- Z uwagi na fakt, że postępowanie w dalszym ciągu jest w toku, nie możemy szerzej komentować sprawy - stwierdza Justyna Góźdź z Zarządu Transportu Miejskiego. ZTM musi teraz ponownie zbadać oferty i wskazać zwycięzcę. Nakazywał to już pierwszy wyrok (ZTM ponownie wybrał po nim BP Tour), nakazuje też drugi, ale ten mówi już wprost, że oferta tej spółki nie może być brana pod uwagę.
- Obecnie jesteśmy na etapie realizacji orzeczenia Krajowej Izby Odwoławczej - informuje Góźdź i dodaje, że "jest prawdopodobne”, że wynik poznamy w pierwszej połowie stycznia.
Później doliczyć trzeba jeszcze czas niezbędny na uprawomocnienie się rozstrzygnięcia przetargowego i podpisanie umowy z przewoźnikiem. Dopiero wtedy zwycięska firma będzie mieć podstawy do tego, by zamawiać u dostawcy nowe autobusy. Na taką dostawę też trzeba będzie poczekać, a później pojazdy i ich wyposażenie musi zaakceptować ZTM. W sumie może to potrwać nawet kilka miesięcy.
Ponieważ przetarg nie jest jeszcze rozstrzygnięty, ZTM musi w inny sposób zapewniać ciągłość kursów po mieście. Urzędnicy zawarli tymczasową umowę z firmą Meteor. Kontrakt będzie obowiązywać do końca kwietnia. Na podstawie tej umowy kursy mają być wykonywane wysłużonymi już autobusami, które niewiele mają wspólnego ze standardem tych, które właśnie powinny już docierać do Lublina.
Więcej pracy spadło też na Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, które jako tzw. operator wewnętrzny obsługuje zdecydowaną większość kursów na liniach autobusowych. Ale i MPK ma problem, bo potrzebuje do tego więcej pojazdów. Dlatego już od kilku miesięcy korzysta z usług podwykonawców wożących pasażerów autobusami, których wiek i estetyka pozostawia wiele do życzenia.
- To tymczasowe rozwiązanie - zapewniał nas jesienią Tomasz Fulara, prezes MPK. - Gdy sprawa się wyjaśni i nie będzie potrzebne zabezpieczanie obsługi takimi pojazdami, nie będziemy już tego robić - tłumaczył nam w listopadzie.
- Od listopada zeszłego roku sytuacja się nie zmieniła - przyznaje Weronika Opasiak, rzecznik MPK. - Jeśli nie będzie takiej potrzeby, umowy nie będą zawierane. Obecnie mamy podpisane umowy z czterema podwykonawcami, którzy realizują pojedyncze rozkłady, m.in. na liniach nr: 1, 2, 3, 7, 9, 13, 23, 28, czy 34.
Zgodnie z przepisami usługi świadczone przez podwykonawców nie mogą przekroczyć 10 proc. pracy przewozowej MPK Lublin.
Jak pojadą
Nowe przegubowce, których dotyczy przetarg, mają obsługiwać w dni powszednie linie 9, 10, 17, 18 i 55 (w wakacje: 8, 17, 18, 37 i 40), w soboty linię 10, a w niedzielę 28 (w wakacyjne weekendy linie 8, 25 i 37).