Stacje radiowe zamilkły lub nadawały w kółko ten sam komunikat. Stacje telewizyjne emitowały jedynie plansze z napisem „Tu miał być Twój ulubiony program”. Zamarły informacyjne portale internetowe. Polscy dziennikarze pokazali co się stanie, kiedy na rynku pozostaną tylko media rządowe.
Godzina 7.30, włączam synowi kreskówki w telewizji. Zanim przełączam na odpowiedni kanał, zauważam czarną planszę na TVN. Na Polsacie to samo. Na kilkunastu innych kanałach podobnie.
– Włączyłem rano radio Vox, a tam cisza. Nie było wiadomości – relacjonuje mężczyzna spotkany dzisiaj popołudniu na placu Litewskim w Lublinie. On sam do protestu ma stosunek neutralny, ale zdecydowana większość mieszkańców Lublina, których zapytaliśmy o zdanie, popiera protestujących dziennikarzy.
– Jestem w szoku, tak szybko zmierzamy w stronę Węgier – mówi pani Joanna.
Hubert Trojanowski sam nie ma telewizora, a aktualne informacje czerpie głównie z mediów społecznościowych. Popiera dzisiejszy protest niezależnych nadawców. – Nowa ustawa wprowadza podatek od reklam, ale nie każda telewizja dostaje 2 miliardy złotych od rządu jak TVP – mówi Trojanowski.
Podobne opinie wyraziło kilka innych osób spotkanych w centrum Lublina. Tylko jedna o proteście nie słyszała. To znaczy, że najważniejszy efekt, jakim było pokazanie problemu, z pewnością się udał.
W czym problem?
Rząd PiS proponuje, żeby działające w Polsce media zaczęły płacić składkę od emitowanych reklam. Pieniądze miałyby być przeznaczone na walkę z Covid-19. Poza tym 35 proc. ma trafić do funduszu na „kreację i produkcję nowoczesnych projektów medialnych”. Przyszłoroczne wpływy z tego tytułu rząd szacuje na 800 milionów złotych.
„To po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media” – czytamy w liście otwartym do rządu i polityków, którego Dziennik Wschodni jest również sygnatariuszem.
– Prawdopodobnie, z uwagi na wysokość obrotów, nas nie obejmie nowy rządowy haracz – mówi Krzysztof Wiejak, redaktor naczelny Dziennika Wschodniego. – Niezależnie od tego nie miałem wątpliwości, że naszym obowiązkiem jest włączyć się w ten protest. Moim zdaniem podatek spowoduje, że wydawcy, szukając oszczędności, będą zwalniać m.in. dziennikarzy, co odbije się na poziomie pracy redakcji. Odbiorcy dostaną niepełnowartościowy produkt albo produkt drugiej świeżości. A to nie jest dziennikarstwo, o które teraz walczymy.
Politycy opozycji murem za dziennikarzami
Oprócz mocnego głosu dziennikarzy projekt skrytykowali także politycy opozycji. „Za tymi drzwiami siedzą ludzie, którzy chcą nam zabrać kolejny kawałek naszej wolności” – komentował lubelski poseł Michał Krawczyk przyczepiając planszę z napisem „Media bez wyboru” na biurze PiS przy ul. Królewskiej.
„Kawałek po kawałku rząd ogranicza demokrację, chce uciszyć krytykę i nieprzychylne mu opinie” – napisał prezydent Lublina Krzysztof Żuk.
„Bez mediów ta znieprawiona władza będzie mogła zrobić każdemu obywatelowi każdą krzywdę i nikt nie zaprotestuje, bo nikt się o tym nie dowie – to opinia posłanki Joanny Muchy.
TVP Info: Niemieckie media nie chcą płacić
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar napisał zaś, że „zwraca się do wszystkich uczestników życia publicznego, aby angażowali się w obronę prawa obywateli do informacji i nie godzili się na jego ograniczanie z jakiekolwiek przyczyny, a zwłaszcza w tak podejrzanie zafałszowanej postaci, jak zaproponowany przez rząd podatek od reklam.”
W czasie kiedy media niezależne protestowały, w rządowej TVP Info można było przeczytać na pasku: „Niemieckie media w Polsce – nie chcą płacić składki na polską służbę zdrowia, kulturę i zabytki”.