Kierowcy aut jadący pod górę al. Piłsudskiego przeklinają trolejbusy, które tarasują jezdnię. A kierowcy trolejbusów nie mają innego wyjścia, bo nad jezdnią wisi trakcja. – Zobaczymy, co da się zrobić – obiecuje MPK.
Po pierwsze, trolejbusy linii 153, by nie łamać przepisów, powinny od razu ustawiać się na pasie do skrętu w lewo i pokornie stać w tworzącym się tam w szczycie korku. Ale tak blokują drogę innym trolejbusom, które skręcać nie będą, bo w tym miejscu korzystają jeszcze ze wspólnych drutów.
Po drugie, jeśli kierowca linii 153 nie chce blokować drogi jadącym za nim innym trolejbusom, musi tarasować przejazd innym samochodom. Prawym pasem dojeżdża do zwrotnicy, za którą zaczynają się druty do jazdy w lewo. – I wtedy łamie przepisy wcinając się na pas stojącym w korku do skrętu w Narutowicza – skarży się pan Bartek, nasz Czytelnik. – To co się dzieje w szczycie na Piłsudskiego to po prostu masakra – dodaje.
Po trzecie, zwrotnica. To urządzenie starego typu, przed którym trolejbusy muszą bardzo zwalniać i często zdarza się, że w ten sposób "marnują” zielone światło innym kierowcom jadącym pod górę. Nowoczesnej zwrotnicy zdalnie sterowanej pilotem przez kierowcę nie da się tu zamontować, bo jest za ciężka i trzeba by stawiać dodatkowy słup, na który nie ma miejsca.
Rozwiązanie jest proste – twierdzi pan Bartek. – Taką zwrotnicę mogliby zrobić np. na wysokości wyjazdu ze Szczerbowskiego i jeden trolejbus nie blokowałby drugiego – podpowiada.
– Obecne rozwiązanie nie jest najszczęśliwsze, a zwrotnica powinna być niżej i już wcześniej o tym mówiliśmy – przyznaje Andrzej Satke, dyrektor eksploatacyjny MPK Lublin. Istniejący układ sieci miał być tylko tymczasowy, bo miasto planuje przebudowę skrzyżowania koło Victorii, a trakcja ma być przenoszona z odciągów zakotwiczonych w ścianach budynków na nowe słupy.
Tyle że tegoroczny budżet Lublina takiej przebudowy nie przewiduje. Czy czeka nas kolejny rok problemów? – Wrócimy do tematu i rozważymy przeniesienie zwrotnicy. We wtorek lub środę powiem, co zdecydowaliśmy.