Kiedy się obudziłem, doznałem szoku. Na łóżku obok zobaczyłem czarny worek. Były w nim zwłoki pacjenta, który leżał ze mną w szpitalu – wspomina nasz Czytelnik. Szpital tłumaczy to chwilowym brakiem parawanów oddzielających chorych od zmarłych z sąsiednich łóżek.
Ustaliliśmy, że to nie jedyny taki przypadek w tym szpitalu. Podobną historię przeżyła w zeszłym roku Elżbieta Kalbarczyk. – Przez pewien czas w sali leżałam tylko ja i czarny worek – wspomina kobieta. – Zwłoki nie były niczym zasłonięte. Całe szczęście, że dostawałam dużo leków uspokajających. Bo nie wiem, jak bym to przetrzymała.
Według Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej ciało zmarłego musi leżeć na oddziale, w którym przebywał chory, przez dwie godziny. Musi być jednak zasłonięte. – Konieczny jest parawan oddzielający zmarłego od chorych przebywających na sali – tłumaczy Jolanta Dobrzańska z sanepidu. – I to nie tylko ze względów higienicznych. Trzeba także wziąć pod uwagę stan psychiczny pacjentów.
Pracownicy szpitala przyznają się do błędu. – Ktoś nie dopilnował swoich obowiązków. Zrobimy wszystko, aby taka sytuacja się nie powtórzyła – mówi Eugeniusz Jarzębowski, dyrektor OSK w Lublinie.
– Parawany są w naszym szpitalu. Ale wykorzystujemy je nie tylko do zasłaniania zwłok. Potrzebujemy ich także wtedy, gdy myjemy chorych czy zmieniamy im bieliznę. Być może dlatego w tym przypadku go zabrakło – wyjaśnia Bożena Jędrys, naczelna pielęgniarka w OSK.
Psychologowie zwracają uwagę na negatywne skutki takiego zdarzenia. – Czarny worek kojarzy się jednoznacznie. Widok zwłok leżących obok na łóżku, może zatrzymać proces wracania do zdrowia. A nawet zaszkodzić choremu. Pacjent może zacząć myśleć o tym, że sam znajdzie się w takiej sytuacji – tłumaczy Anna Siudem, psycholog.
– Do dziś nie doszedłem do siebie. W nocy śnią mi się koszmary. W dzień przeraża mnie szelest worków na śmieci – opowiada nasz Czytelnik. – A najgorsze jest to, że będę musiał wrócić do tego szpitala.