Za zamkniętymi drzwiami trwają w Ratuszu rozmowy o spalarni odpadów, którą zamierza zbudować w Lublinie, przy ul. Mełgiewskiej, miliarder Zbigniew Jakubas. Szczegóły tej inwestycji nie chcą przejść przez gardło urzędnikom. Ale i tak je poznaliśmy.
Zbigniew Jakubas to jeden z najbogatszych Polaków, który planuje zbudować w Polsce kilka spalarni śmieci. Pierwszą ma otworzyć w Nowym Sączu, obok swej fabryki pojazdów szynowych Newag. Jedną z kolejnych ma budować w Lublinie, przy ul. Mełgiewskiej w rejonie ul. Tyszowieckiej i wiaduktu, którym biegnie ul. Grygowej.
W maju wysłannicy Jakubasa spotkali się z radnymi z klubu prezydenta Krzysztofa Żuka. Pokazali im poufną koncepcję zakładu, który – jak zakłada inwestor – ma być oddany do użytku w 2025 r. Jakubas już wkrótce ma złożyć do Urzędu Miasta wniosek o decyzję środowiskową, a pozwolenie na budowę spodziewa się uzyskać w przyszłym roku.
Jak to ma działać
Zakład ma być zdolny do przetwarzania 150 tys. ton odpadów komunalnych rocznie. Według wyliczeń inwestora to ok. 20 proc. wszystkich śmieci wytwarzanych na terenie woj. lubelskiego. Zwożone byłyby tu odpady nie tylko z miasta, ale także z innych miejscowości. Do spalarni ma też trafiać w ciągu roku 15 tys. ton (czyli połowa) osadów ściekowych z oczyszczalni na Hajdowie.
Instalacja miałaby moc cieplną na poziomie 50 MWt, co przekracza 25 proc. zapotrzebowania miejskiej sieci. Latem, gdy kaloryfery nie grzeją, ale chcemy mieć ciepłą wodę w kranach, zakład byłby w stanie (jak wynika z wyliczeń firmy Jakubasa) pokryć całe zapotrzebowanie sieci. Szacowana moc elektryczna to 16 MWe.
Na poufnym spotkaniu radnych poinformowano, że inwestycja może kosztować 850 mln zł. Przy obecnym wzroście cen mogą one, jak usłyszeliśmy nieoficjalnie, sięgnąć nawet miliarda złotych.
Skąpią szczegółów
Rozmowy o spalarni Jakubasa trwają w Ratuszu od dłuższego czasu, co już wiele razy potwierdzaliśmy nieoficjalnie. Oficjalnie Urząd Miasta o tym nie informuje, a na pytania odpowiada wymijająco. Po majowym spotkaniu nie miał już wyjścia, ale też nie podał szczegółów.
– Spotkanie odbyło się na prośbę inwestora w ramach realizowanej przez niego polityki informacyjnej. Inwestor przedstawił ogólny zarys koncepcji – stwierdza Joanna Stryczewska z biura prasowego Ratusza. – Na chwilę obecną nie wpłynął żaden wniosek dotyczący inwestycji tego przedsiębiorcy. W sprawie szczegółów dotyczących instalacji proszę o bezpośredni kontakt z inwestorem.
O szczegóły pytaliśmy też samą firmę. – Na wszystkie pytania będziemy mogli odpowiedzieć już wkrótce – odpisał nam Michał Skórski z Jakubas Investment. – W najbliższy wtorek prześlemy informację na temat planowanej konferencji prasowej, podczas której przedstawione zostaną założenia planowanej inwestycji.
Władze Lublina, co wiemy nieoficjalnie, równie mocno przyklaskują budowie spalarni, co obawiają się protestów przeciw jej powstaniu.
A protesty są niemal pewne, o czym świadczą zdarzenia sprzed 7 lat, gdy elektrociepłownia Megatem starała się o decyzje umożliwiające budowę bloku energetycznego na paliwo z odpadów. Przeciwnicy tej inwestycji zebrali aż 9 tys. podpisów, obawiali się spalin i fetoru. Ostatecznie Megatem złożył nowy wniosek, w którym nie było już mowy o paliwie ze śmieci, tylko o ścinkach drewna.
Jakubas liczy się także z protestami, dlatego zatroszczył się o wsparcie konsorcjum poznańskich agencji public relations. Ich rolą ma być budowanie pozytywnego wizerunku inwestycji. Kampania ma wykorzystywać doświadczenia z innych miast Polski. Planowane są też konsultacje z mieszkańcami.
Jest przychylność?
Przewodniczący klubu radnych Żuka nie mówi „nie” dla powstania spalarni. – Trzeba brać pod uwagę wymogi dotyczące zmniejszania ilości odpadów trwale składowanych. Dziś Lublin mieści się w normach, ma większy współczynnik recyklingu. Ale normy będą jeszcze zaostrzane – komentuje Dariusz Sadowski, przewodniczący klubu radnych Krzysztofa Żuka. Już w 2030 r. zaledwie 10 proc. wytwarzanych śmieci będzie mogło trafiać na składowiska. – Dlatego trzeba rozważać różne formy zagospodarowania odpadów komunalnych.
Nie tylko Jakubas
Do budowy spalarni odpadów, znacznie mniejszej, przymierza się też lubelska spółka Kom-Eko, która kosztem 300 mln zł zamierza zbudować taki zakład przy ul. Metalurgicznej, w miejscu istniejącej kompostowni odpadów organicznych. Spółka już złożyła do Urzędu Miasta wniosek o decyzję środowiskową. Zakład miałby spalać rocznie 60 tys. ton odpadów, a jego budowa, jak szacuje Kom-Eko, mogłaby trwać pięć lat.