Jadąc rowerem nie przypuszczała, że już nigdy nie wróci do domu. Osiemnastoletnia Ula stała się kolejną ofiarą pijanego kierowcy. Zmarła w ramionach ojca. Jej dwa lata starszy kolega jest ciężko ranny.
– Usłyszałam tylko ogromny huk – opowiada pani Danuta, mieszkanka domu, przed którym doszło do wypadku. – Wybiegłam na ulicę i zobaczyłam ciało. Kiedy podeszłam bliżej, dostrzegłam krew i leżące nieopodal buty. Wiedziałam, że stało się coś strasznego.
Chwilę później tą drogą, nieświadomy jeszcze niczego, jechał ojciec dziewczyny. Śpieszył się do pracy na wieczorną zmianę.
– Wyjechałem z domu kilka minut po niej – ze łzami w oczach mówił nam wczoraj Jan Siudziak. – Może gdybym jechał szybciej...
Pogotowie i policja przyjechali prawie natychmiast. – Trzymałem jej głowę. Czułem jej puls, ale nic nie mogłem zrobić. Wszystkie kości miała połamane – dodaje ojciec Uli. – Zmarła w moich ramionach.
Przestępcy uciekli z miejsca wypadku. – Samochód, którym jechali, aż wbił się w ogrodzenie sąsiada – opowiada pani Danuta. – Ale draniom oczywiście nic się nie stało. Bez problemów wydostali się z samochodu i uciekli. Zawsze cierpią niewinni ludzie...
Kierowca poloneza, mieszkaniec Trawnik, przez pewien czas ukrywał się w miejscowości Kanie. Jednak w sobotę po południu został namierzony i zatrzymany przez policjantów ze Świdnika. – Pobraliśmy mu krew do badań – mówi Ryszard Nalewajko. – Gdy go zatrzymywaliśmy, był trzeźwy.
Funkcjonariusze znaleźli jednak świadków, którzy widzieli, jak 23-latek pijany jeździł samochodem. Zatrzymany był już karany za włamania. Jego wyczyny są też znane mieszkańcom Trawnik. – Nieraz zdarzało się mu narozrabiać. Jego brat siedzi w więzieniu. Ojciec nie żyje. Matka sama go wychowuje – mówią.
– Złapali go, ale pewnie zaraz go wypuszczą. A jak nawet pójdzie siedzieć do więzienia, to co mi po tym. Mojej Uli życia i tak nikt nie odda – dodaje Jan Siudziak.
Dwaj ranni koledzy Uli trafili do szpitala w Świdniku. Jeden już został wypisany. Drugi leży na oddziale chirurgii.Arleta Kubicka, kris