W niedzielę odbywa się pierwsza tura wyborów prezydenckich na Ukrainie. Głosować mogą także obywatele tego kraju mieszkający w Polsce.
Jedna z komisji wyborczych mieści się w Konsulacie Generalnym Ukrainy w Lublinie, a uprawnione do głosowania w niej są osoby zamieszkujące tereny województw: lubelskiego, podlaskiego i podkarpackiego.
– To jest mój obywatelski obowiązek. Mam nadzieję, że kiedyś w mojej ojczyźnie będzie żyło się lepiej i wrócę do domu. Dlatego chcę mieć swój udział w wyborze prezydenta – mówi Iryna Zhylinska z Zaporoża, która od pięciu lat mieszka w Lublinie.
– Mam prawo do głosowania i chcę z niego skorzystać. Jestem Ukraińcem, kocham swój kraj i kiedyś znowu chciałbym tam mieszkać – dodaje Dmytro Shepelenko z obwodu odeskiego, od pół roku studiujący w Lublinie.
Uprawnionych do głosowania w lubelskiej komisji było 3600 obywateli Ukrainy. Do godz. 15 zagłosowało ok. 500 osób. – W Warszawie czy Krakowie kolejki ustawiały się przed budynkami. U nas tego nie było, ale ruch był spory. Głosowanie przebiegało spokojnie, mogliśmy liczyć na pomoc władz samorządowych i policji – przyznaje Wasyl Pawluk, konsul generalny Ukrainy w Lublinie.
W wyborach prezydenckich bierze udział aż 39 kandydatów. Według sondaży żaden z nich nie miał szans na zwycięstwo w pierwszej turze, a największe szanse na najlepszy wynik dawano komikowi telewizyjnemu Wołodymirowi Zełeńskiemu, urzędującemu prezydentowi Petrowi Poroszence i byłej premier Julii Tymoszenko. Drugą turę głosowania zaplanowano na 21 kwietnia.