Ten ślub zapamiętają nie tylko młodzi i ich rodziny. Dla fotografa Adriana Bubicza, który uwiecznił ceremonię na zdjęciach, ta uroczystość także była wyjątkowa. Bo pokazała, jak w dobie koronawirusa wygrywa miłość.
– Chcieliśmy, by wygrała miłość, bo czasy są trudne – mówi pani Katarzyna, która w Wielkanoc wzięła ślub z Arkadiuszem w kościele św. Andrzeja Boboli w Lublinie. Był to jedyny ślub udzielony w tej parafii w ostatnim czasie. Najbliższe są zaplanowane na maj.
Młodzi pobrali się jeszcze w czasie, kiedy obowiązywały większe restrykcje związane z epidemią – w kościele mogło być jedynie 5 osób, poza posługującymi. Z tych też powodów ślub odbył się bez rodziców i bez dalszych członków rodziny państwa młodych.
– Ta uroczystość rzeczywiście była wyjątkowa. Z jednej strony mamy epidemię koronawirusa, panuje smutna atmosfera, ludzie umierają, jest lęk przed chorobą. A z drugiej strony jest wielkanocna radość ze zmartwychwstania Chrystusa. Mamy też młodych, którzy celebrują swoją miłość. To tak naprawdę podwójny powód do radowania się z życia – mówi ks. Łukasz Piętal, który przygotowywał narzeczonych do sakramentu małżeństwa i odprawiał mszę św.
Rodzina nie mogła być w kościele, ale oglądała zaślubiny za pośrednictwem internetu, bo parafia transmituje wszystkie msze św. i nabożeństwa.
– Nasz ślub też był transmitowany, więc nasze rodziny wirtualnie w nim uczestniczyły. Dzięki temu wszyscy byli bezpieczni – mówi pani Katarzyna, która nie ukrywa, że razem ze swoim narzeczonym, obecnie mężem, zastanawiali się, czy nie przełożyć ceremonii na inny termin. – Dla rodziców ślub ich dziecka to jedno z najpiękniejszych i najważniejszych wydarzeń w życiu. Rozmawialiśmy z nimi, pytaliśmy, co zrobić w takiej sytuacji. W głowie mieliśmy też słowa ministra zdrowia, który przyznał, że tak naprawdę nie wiadomo, kiedy epidemia się skończy, że może trwać i 2 lata. Stwierdziliśmy zatem, że ślubu nie powinniśmy odkładać.
W ślubie uczestniczył brat panny młodej. Posługiwał do mszy. – Był w służbie liturgicznej, więc to też było dla mnie wyjątkowe. Miałam przy sobie brata. Nie był wliczany do limitu osób świeckich – dodaje pani Katarzyna.
Poza kapłanem i posługującymi do mszy w kościele byli tylko młodzi i ich świadkowie. Nawet fotograf i operator kamery wchodzili do kościoła na zmianę.
– Ten ślub był dla mnie przykładem, że „w trudnych czasach wygrała miłość” – mówi Adrian Bubicz, który fotografował ceremonię. Tym samym był jednym z pierwszych fotografów w Polsce, który miał okazję stworzyć reportaż ślubny w czasie epidemii.
– Nie było gości w kościele, mogłem bardziej skupić się na młodej parze. Ten pusty kościół robił jednak wrażenie.
Fotograf przyznaje, że namówił młodych do ślubnego zdjęcia w maseczkach, choć obowiązek ich noszenia wszedł nieco później. – Pomyślałem jednak, że będzie to dokumentować czasy, w których ten ślub się odbył – mówi Adrian Bubicz.