Od początku lipca na oddział toksykologii SPSW im. Jana Bożego w Lublinie trafiło sześciu pacjentów, którzy zatruli się grzybami. – To zdecydowanie mniej niż w rok temu, choć październik może nas jeszcze zaskoczyć – mówi dr Hanna Lewandowska – Stanek, ordynator Oddziału Toksykologii.
Zdaniem specjalistów z Wojewódzkiej Stacji – Sanitarno – Epidemiologicznej w Lublinie, w tym roku grzybów prawie nie było i raczej nie będzie. – Tego lata było zbyt sucho i chłodno – twierdzi Irmina Nikiel, specjalista grzyboznawca z WSSE przy ul. Pielęgniarek. – By powstała grzybnia, niezbędny jest co najmniej tydzień deszczu i temperatury od 15 do 20 stopni Celsjusza. Tego lata grzybnia miała trudne warunki, by się rozwinąć. Nie przypominam sobie lata podobnie ubogiego w grzyby – podkreśla.
Mimo to, lublinianie przychodzą ze skromnymi zbiorami na konsultacje do WSSE. – W zeszłym roku odwiedziło nas co najmniej kilkaset osób, które chciały upewnić się, czy zebrały grzyby jadalne – mówi Irmina Nikiel. W tym zaledwie kilkadziesiąt. Okazuje się, że jeśli już ktoś przyszedł na dyżur, to najczęściej przynosił kurki, borowiki, koźlarze, trochę kominków – wymienia specjalistka.
Irmina Nikiel podkreśla, że oprócz walorów smakowych grzyby zawierają też witaminy z grupy B i liczne sole mineralne. Zanim jednak włożymy je do garnka, pamiętajmy o konsultacji z grzyboznawcami z lubelskiego sanepidu. Porady można zasięgnąć w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej przy ul. Pielęgniarek 6.Grzyboznawcy dyżurują od poniedziałku do piątku w godz. 7.30 – 16.