Mężczyzna, który po pijanemu wjechał w przechodniów przy hali Nova w Lublinie może czekać na wyrok jeszcze wiele miesięcy. Sędzia prowadząca sprawę przeszła bowiem w stan spoczynku. To oznacza, że całe postępowanie trzeba przeprowadzić od początku. Prawomocny wyrok ułatwiłby pokrzywdzonym ofiarom wypadku starania o odszkodowanie. Teraz i one muszą czekać.
Proces Rafała W. rozpoczął się w kwietniu w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. – Takie osoby jak ja powinny być surowo karane. Gdybym był sędzią, to bym się zamknął w więzieniu – oświadczył 32-latek podczas pierwszej rozprawy. – To dla mnie bardzo bolesne. Żałuję.
W grudniu postępowanie było już bliskie finału. Jednym z ostatnich dowodów miała być opinia biegłego, który musiał doprecyzować opinię w sprawie obrażeń, jakich doznała jedna z potrąconych kobiet. Teraz, wobec zmiany sędziego, proces trzeba będzie powtórzyć.
Rafał W. odpowiada za wypadek, do którego doszło w połowie listopada ubiegłego roku. 32-latek wjechał swoim audi w tłum pieszych, przechodzących przez pasy przy hali Nova w Lublinie. Miał czerwone światło. Potrącił trzy osoby, z których jedna wciąż nie może się normalnie poruszać. Rafałowi W. zarzucono nie tylko zranienie przechodniów, ale i spowodowanie ryzyka katastrofy w ruchu lądowym oraz prowadzenie auta po pijanemu. W sądzie mężczyzna odmówił składania wyjaśnień.
Z akt sprawy wynika, że 4 dni przed wypadkiem Rafał W. skończył terapię po ciężkim zatruciu alkoholowym. Niemal natychmiast wrócił do kieliszka. – Piłem od soboty, z niedzieli na poniedziałek wypiłem jeszcze pół litra – wyliczał Rafał W., przesłuchiwany podczas śledztwa – Skończyłem około północy. Czułem, że jestem pijany. Rano pomyślałem, że pojedziemy z kolegą na jego sprawę rozwodową do Lublina – relacjonował.
Feralnego dnia Rafał W. usiadł za kółkiem. Jechał przez całą trasę z Łukowa. – Po drodze kupiliśmy alkohol, ale tylko kolega pił. Ja czułem, że już ledwo jadę – przyznał śledczym.
Rafał W. miał w organizmie 2,8 promila alkoholu. W takim stanie uderzył w pieszych. Dopiero po wypadku zorientował się, że miał czerwone światło.
– Nie hamowałem. Tak centralnie w nich wjechałem. Chyba z prędkością ok. 60 km/h – wyjaśniał śledczym 32-latek. Dodał również, że kolega nie ostrzegał go przed wypadkiem, bo „ledwo na oczy widział”.
Rafał W. czeka na wyrok w areszcie. Grozi mu do 12 lat więzienia.