Rozpoczął się proces mężczyzny, który po pijanemu wjechał w pieszych na przejściu w centrum Lublina. Rafał W. miał blisko 2,8 promila alkoholu w organizmie. W takim stanie pokonał ponad 90 kilometrów.
– Jest mi bardzo ciężko. To dla mnie bardzo bolesne. Żałuję – oświadczył we wtorek przed sądem Rafał W., 32-letni mechanik z Łukowa. 16 listopada ubiegłego roku mężczyzna wjechał swoim audi w tłum pieszych, przechodzących przez pasy przy hali Nova w Lublinie. Miał czerwone światło. Potrącił trzy osoby, z których jedna wciąż nie może się normalnie poruszać. Teraz Rafał W. odpowiada za zranienie dwóch osób, spowodowanie ryzyka katastrofy w ruchu lądowym i prowadzenie auta po pijanemu.
Podczas wtorkowej rozprawy w Sądzie Rejonowym Lublin - Zachód przyznał się do drugiego z tych zarzutów, a do pierwszego jedynie „częściowo”. Odmówił również składania wyjaśnień.
Prokurator Anna Kolińska - Śnieg przypomniała więc zeznania, jakie składał podczas śledztwa. Wynika z nich, że zaledwie 4 dni przed wypadkiem Rafał W. skończył terapię po ciężkim zatruciu alkoholowym. Niemal od razu wrócił do kieliszka. – Piłem od soboty, z niedzieli na poniedziałek wypiłem jeszcze pół litra – wspominał Rafał W. – Skończyłem około północy. Czułem, że jestem pijany. Rano pomyślałem, że pojedziemy z kolegą na jego sprawę rozwodową do Lublina.
W poniedziałek ok. 9.00 mężczyzna usiadł za kółkiem. Jechał przez całą trasę z Łukowa. – Myślałem, że może tym razem nic złego się nie stanie, bo już raz wjechałem w busa – zeznawał 32-latek. – Po drodze kupiliśmy alkohol, ale tylko kolega pił. Ja czułem, że już ledwo jadę.
W takim stanie Rafał W. uderzył w pieszych. Z jego relacji wynika, że dopiero po wypadku zorientował się, że miał czerwone światło. – Nie hamowałem. Tak centralnie w nich wjechał. Chyba z prędkością ok. 60 km/h – wyjaśniał śledczym Rafał. W. Dodał również, że kolega nie ostrzegał go przed wypadkiem, bo „ledwo na oczy widział”.
– Ja miałem jakieś 2,5 promila. Nie zaskoczyło mnie to, bo jak się pije tak, jak ja…Piłem, piłem i tak wyszło – wspominał 32-latek.
Podczas śledztwa mężczyzna całkowicie przyznał się do winy. – Takie osoby jak ja powinny być surowo karane. Gdybym był sędzią to był się zamknął w więzieniu – ocenił Rafał W.
Na sali sądowej mężczyzna potwierdził te wyjaśnienia z jednym zastrzeżeniem. Przekonywał, że nigdy nie prosił dla siebie o wysoką karę. Mężczyzna liczy na możliwość dobrowolnego poddania się karze. Sprawa została odroczona do maja. W tym czasie biegły ma ponownie ocenić stan zdrowia jednej z poszkodowanych. Jeśli okaże się, że obrażenia kobiety są bardziej trwałe niż pierwotnie sądzono, Rafał W. będzie się musiał liczyć z poważniejszymi zarzutami. Obecnie grozi mu do 12 lat więzienia. Mężczyzna czeka na wyrok w areszcie. Sąd uznał bowiem, że może ponownie usiąść za kółko po pijanemu.